Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci
skomentować bo dla ciebie to
chwila a dla mnie informacja że
ktoś to czyta i że mam dalej pisać.
Możecie też anonimowo jeśli ktoś
nie ma konta więc będę wdzięczna.
A linki zostawcie w zakładce
SPAM :))
_____________________
Oczami Ewy
Po pożegnaniu się z Markiem, skierowałam się do domu. Oznajmiłam, że już wróciłam i poszłam na górę. Tak jak wcześniej umówiłam się z Asią na skype, więc musiałam włączyć laptopa. Zalogowalam się na skype i już widziałam że moja przyjaciółka jest dostępna. Nie czekając dłużej zadzwoniłam do niej. Odebrała od razu.
- No wreszcie, już myślałam że zapomniałaś że mamy gadać.- jak miło mnie przywitała pomyślałam.
- Ja bym zapomniała, no coś ty po prostu dopiero wróciłam
- Ooo, a gdzie byłaś?- ahh ta jej ciekawość.
- A z Markiem, ale nie o tym miałyśmy gadać.- i wtedy powiedziałam jej jak dokładnie przebiegła kolacja oraz co się na niej dowiedzieliśmy. Kiedy skończyłam, patrzyłam jak Asia składa moje słowa w całość. W końcu się odezwała.
- Czyli jutro już nie będziesz jedyną kobietą w domu.- bardziej stwierdziła niż zapytała. Oczywiście miała na myśli Sylwie. Ja tylko potwierdziłam poprzez kiwnięciem głowy. Pogadałyśmy jeszcze koło pół godziny i skończyłyśmy nasza videokonferencjie. Ja zeszłam jeszcze na dół z powodu, iż byłam głodna. Będąc już w kuchni zrobiłam sobie herbatę, kanapki które położyłam na talerz i znowu znalazłam się w swoim pokoju. Zajadałam się kanapkami, pisząc przy tym z koleżanka na fb. Jednak postanowiłam iść się już umyć, a następnie spać, bo przecież jutro miałam iść do Marka pomóc mu się pakować. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wzięłam koszulę i poszłam do łazienki. Po szybkiej kąpieli mogłam już leżeć w swoim łóżku i odpłynąć w krainę Morfeusza.
Rano budzik zadzwonił równo o 8.30, bardzo nie chciało mi się wstawać, jednak chyba nie miałam wyjścia. O 10 mam być już u Marka. Wstałam, wzięłam czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Ta poranna rutyna. Szybki orzezwiający prysznic już do końca postawił mnie na nogi. Po dokładnym osuszeniu ciała, nałożyłam wcześniej przygotowaną bieliznę i zaczęłam rozczesywać włosy, a następnie wysuszyłam i wyprostowałam. Jak zwykle delikatny makijaż i mogłam wyjść z łazienki. Podeszłam do szafy wybierając różowe spodenki w białe gwiazdki, białą bluzkę na krótki z czarnym napisem i czarne trampki. W kremową gładką torebkę włożyłam portfel, legitymację, klucze, chusteczki, błyszczyk i jeszcze kilka potrzebnych rzeczy. Na dole tak jak w całym domu panowała cisza co oznaczało że tata jest w pracy. Gdy dotarłam do kuchni leżała na stole karteczka adresowana do mnie:
Ewciu,
Ja jestem w pracy, z tego co wiem idziesz do Marka im pomóc, ja do wieczora muszę pracować i trochę zmieniali mi plany. Mam nadzieję że dacie sobie radę.
Kocham cie tata.
Rozumiałam go, przecież nie może tak po prostu nie iść do pracy. Na śniadanie zjadłam płatki z mlekiem. Po zjedzeniu posiłku udałam się jeszcze na górę po torebkę w której wszystko już miałam oraz okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z domu dokładnie zamykając drzwi i kierowałam się spacerkiem w stronę domu Marka. Pogoda była wspaniała, słoneczko świeciło ptaszki śpiewały, cała natura cieszyła się taką pogodą. Właśnie przechodziłam przez park. Ludzie spacerują z dziećmi, swoimi pieskami, niektórzy gdzieś się śpieszą. Zakochane pary nie widzą nic poza sobą. To taki wspaniały widok, którego ja nie doświadczyłam, nie bałam zakochana mimo że chciałam, ale przecież nie można na siłę szukać, ponieważ nie znajdziemy takiej miłości. Ona musi przyjść sama, do mnie widocznie jej się nie spieszy. Tylko czy ja się powinnam cieszyć. Zakochanie jest piękne, każdy człowiek potrzebuje takiego uczucia, nie tylko ze strony rodziny. Widoczne na mnie jeszcze nie pora. Coraz bliżej byłam mojego wyznaczonego celu. Minęłam park, więc teraz to już rzut beretem. Jednak coś mi się rzuciło w oczy,a mianowicie jedna para. Była to Olga z jakimś chłopakiem. To pewnie ten co mówiła że poznała go na wakacjach. Musiałam później zadzwonić i się o to wypytać. Cieszyłam się że poznała kogoś należało jej się, widać że jest szczęśliwa, więc trzymam za nią kciuki. Stałam już przed domem na którym widniał numer dokładnie taki sam jaki dostałam od chłopaka. Dom był dwu piętrowy, ściany w kolorze szarym, a na dole pasek kamyczków trochę ciemniejszych od farby. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi nie kto inny jak on. Przywitałam się, po czym zaprosił mnie gestem ręki do środka. W przedpokoju był na ziemi ciemne panele, ściany były jaśniejsze ale też w kolorze brązu. Meble które się tam znajdowały były dobrze dopasowane wymiarowo i kolorystycznie. Na dole po prawej stronie znajdował się salon a po lewej kuchnia. W salonie znajdowały się schody na górę. Salon był także urządzony z gustem. Jasne ściany pasowały do ciemniejszych mebli, kanapa była też jasna jak ściany. Ciekawe czy to oni urządzali czy już było tak wyposażone. Gdy stałam tak w salonie usłyszałam pytanie
- Chcesz coś do picia?
- Tak poproszę jeśli masz sok pomarańczowy
- Jasne już nalewam- byłam pewna że właśnie teraz się uśmiecha. Położyłam torebkę i usiadłam na dość wygodnej kanapie. W tym momencie wszedł do salonu i postawił przede mną szklankę z sokiem.
- A twoja mama gdzie?
- Poszła załatwić jakieś ostatnie sprawy związane z wynajęciem domu.
- No tak, to co bierzemy się zaraz do roboty?
- Jasne, został jeszcze mój pokój, łazienka i pokój mamy ale to ostatnie pomieszczenie sobie sama spakuje.
- Kuchnia i salon zostaje?
- Tak bo wy macie wszystko pewnie, a to zostawiamy tym co się tu wprowadzą.
- Mhm, no to do roboty. Zaczynamy od twojego pokoju?
- Tak chodź.- Powiedział, wstając i idąc na górę co uczyniłam i ja. Na piętrze były cztery pomieszczenia. Pierwsze po prawo to łazienka co mi powiedział, drugi to jego pokój, co musi oznaczać że jeden z dalszych to pokój Sylwi, a kolejny pewnie wolny. Gdy przekroczyłam próg jego pokoju, rozejrzałam się dokładnie. Panował tam porządek co u chłopaków rzadko można to spotkać. Na wprost było okno, w końcu pokoju też było łóżko. Po prawej stronie stała jeszcze szafka nocna i biurko. Za to po lewej znajdowała się szafa i komoda. Na środku pokoju był niewielki dywan. Ściany były w kolorze ciemnego fioletu. A cały pokój był dość duży.
- No mała tu masz pudła, do roboty.
- Tylko nie mała- zagroziłam palcem. Fajnie się przy tym bawiliśmy. Dużo śmiechu było jak sobie śpiewaliśmy, jeżeli to można nazwać śpiewaniem. W pewnym momencie w drzwiach pokoju stanęła Sylwia z uśmiechem zapytała
- Co tu się dzieje? - ja się zdziwiłam że nawet nie słyszeliśmy kiedy przyszła.
- Dzień dobry- tylko tyle odparłam
- Cześć mamo, jak widzisz panujemy moje rzeczy, tobie też bym radził
- Widzę, widzę. Cieszę się że macie dobry kontakt. To nie przeszkadzam.
Kiedy wyszła spojrzeliśmy na siebie, znowu wybuchając śmiechem, mimo że nie było powodu. I tak zleciało całe pakowanie w tym zjedliśmy obiad. O 16 przyjechał bus co miał przewieźć spakowane w kartony rzeczy. Pojechaliśmy za busem Sylwi samochodem. Ja nic się nie odzywałam tylko patrzyłam się przez okno ma zmieniający się co sekundę krajobraz. Droga z jednego domu do drugiego zajęła nam 10 minut. Taty jeszcze nie było w domu ale ja miałam klucze więc otworzyłam i wszystko postawiliśmy narazie w salonie. Sylwia zapłaciła panu który przewiózł kartony i też weszła za nami do salonu.
- Więc teraz to mój nowy dom- skomentował Marek.
- A co nie podoba ci się?- zapytała jego mama.
- Jest super tyle ze już mam dość przeprowadzek- tak wspominał mi, że często sie przeprowadzali przez co nie mógł sobie znaleść kolegów. Ale kiedy już w Gorzowie sobie znalazł okazało się że znowu się przeprowadzają. Teraz ma nadzieję, że to się zmieni.
- Synku, teraz obiecuję, że już zostajemy tu- na co się uśmiechnął i przytulił się do niej, a ja po prostu się przyglądałam. Ja nie pamiętam mamy miałam wtedy dwa latka kiedy odeszła od mojego taty razem z moją siostra. Miałam zamiar iść do kuchni zrobić sobie herbatę, co zaproponowałam tej dwójki czy też chcą. W kuchni wyjęłam trzy kubki i wrzuciłam saszetki. Czułam, że ktoś mi się przygląda więc sie odwróciłam. Była to szczupła brunerka wybranka mojego taty
- Coś nie tak?- spytałam z ciekawości
- Nie, po prostu chciałam z tobą porozmawiać.- nie wiedziałam o czy więc czekałam aż powie coś więcej - chciałam ci podziękować, że mnie zaakceptowałaś, mnie i mojego syna. Wiem, że jestem dla ciebie obca, ale chce abyś pamiętała, że o wszystkim możesz ze mną rozmawiać.
- Bardzo was polubiłam i chce aby mój tata był szczęśliwy a przy pani właśnie taki jest. I dziękuje za taka możliwość.- Ta nic nie mówiąc przytuliła się do mnie, co po chwili odwzajemniłam. Woda na herbatę się gotowała więc odsunęłam się i zalałam herbaty. Nowakowska, bo tak miała na nazwisko, pomogła mi z zaniesieniem jej do salonu. Marek oglądał film więc dołączyłyśmy do niego. Koło 19 wrócił tata, przywitał się z nami i poszedł do kuchni a za nim Sylwia. Ja wstałam a Marek zapytał się gdzie idę.
- Wezmę Ciapka i przejdę się do sklepu
- Mogę iść z tobą
- Pewnie, to zaraz wychodzimy- poszłam jeszcze na górę wzięłam biały sweterek, telefon oraz smycz Ciapka. Schodząc wolałam yorka, jak się okazało stał już przy drzwiach razem z chłopakiem.
Chodząc po parku rozmawiałam zawzięcie z moim "braciszkiem" a piesek biegał, za piłką która mu rzucaliśmy.
- Ewa? - usłyszałam za sobą więc się odwróciłam
- Asia hej kochana- rzuciłam się jej na nią- co tu robisz sama?
- A byłam się przewierzyć a ty?
- Ja jestem na spacerze z Ciapkiem i .. a no właśnie to jest Marek mój brat, a to Asia moją przyjaciółka.- podali sobie ręce i wszyscy poszliśmy dalej.
Po godzinie chodzenia odprowadziliśmy Asiczkę. Sami kolejno poszliśmy do naszego domu. Jutro mamy wszyscy iść na plaże jeśli będzie ładną pogoda. W domu było ciemno, pewnie już spali w końcu pracują to są zmęczeni. My pogadaliśmy jeszcze jakiś czas i poszliśmy każdy do swojego pokoju.
Kolejny jest !!! Też jakiś nudny ale to dlatego że muszę jakoś rozwinąć akcje. Dziękuje za wszystkie komentarze. Przedewszystkim dziękuje tym wiernym czytelnika którzy wszystko czytaja j komentują <33333. To daje mi dodatkową wene. Dziękuje za tyle wyświetleń. Za wszystko :*