wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 13

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci
skomentować bo dla ciebie to
chwila a dla mnie informacja że
ktoś to czyta i że mam dalej pisać.
Możecie też anonimowo jeśli ktoś
nie ma konta więc będę wdzięczna.
A linki zostawcie w zakładce
SPAM :))

__________________

Wstałam przed 8, aż dziwne a byłam wyspana mimo, iż nie spałam pół nocy. Nadal myślałam co by się stało gdyby nie pojawił się w parku Sebastian. Nie miałam dzisiaj najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale nie wystawie Asi na wiatr. Poprosiłam Sebastiana by nikomu o tym nie mówił. Nie chciałam, aby ktokolwiek o tym wiedział, nawet Asia mimo, że mówię jej o wszystkim. To jest dla mnie trudne i krępujące. Wstałam w końcu z łóżka, wzięłam czarny kostium dwuczęściowy, różową bokserke i krótkie spodenki w kolorze fioletowym. Gdy zanurzyłam ciało w wannie poczułam się o niebo lepiej. Chociaż na chwilę zapomniałam o wszystkim, bez wyjątku. Jednak zbyt długo taka chwila nie mogła trwać, wkońcu kiedyś woda stygnie. Właśnie teraz był taki moment, jednak pół godziny takiego relaksu bardzo dobrze mi zrobiło. Wyszłam z wanny wytarłam ciało, nałożyłam kostium i ciuchy które wybrałam przed wejściem do łazienki. Wysuszyłam dokładnie włosy, obowiązkowo delikatny makijaż pojawił się na mojej twarzy i już mogłam opuścić miejsce, w którym obecnie przebywałam. Było już kilka minut po 9, jak czas szybko mija. Schodząc na śniadanie słyszałam jakieś głosy w kuchni. W sumie nie jakieś tylko Marka i jego mamy. To musi oznaczać, że w soboty nie pracuje. Nie to co mój tata tylko praca i praca.
- Dzień dobry- przywitałam się gdy przekroczyłam próg kuchni
- No witaj, na co masz ochotę- zapytała od razu Sylwia
- Ja sobie zrobię, przecież mam ręce- jednak ona nie posłuchała i to nie tak, że chciała się podlizac, tylko była miła.
- Zrobię ci kanapki, a ty siadaj- zrobiłam tak jak powiedziała już nie zaprzeczałam. Marek w ciszy jadł to co miał,a w sumie to już prawie kończył. Tylko mi się przyglądał, a ja nie wiedziałam dlaczego. Sylwia podała mi herbatę malinową. Właśnie tą lubie najbardziej. Byłam ciekawa nad czym myśli Marek. No bo się chyba nie mógł zorientować co się wczoraj stało. Nie ma takiej opcji no bo niby jak, skąd? Postanowiłam na razie o tym nie myśleć.
- Macie jakieś plany?- usłyszałam pytanie z ust Sylwi, na które najpierw udzielił odpowiedzi Marek.
- Ja umówiłem się z kolegą do centrum, bo muszę sobie kupić kilka rzeczy.- powiedział jednak tak od niechcenia
- A ja idę z Asią i kolegami na plaże.
- Dobrze.- i podała mi kanapki wyglądały bardzo smacznie- Proszę i smacznego
- Dziękuje- powiedziałam szczerze się uśmiechając. W tym momencie też Marek skończył jeść i kierował się w stronę wyjścia z kuchni lecz na chwilę się odwrócił w moją stronę i powiedział
- Jak skończysz to przyjdź do mnie do pokoju. Chce z tobą pogadać.
- Jasne- powiedziałam, a on wyszedł. O co może chodzić od rana taki poważny, wcale się nie uśmiechał. Coś musi być na rzeczy. Wzięłam pierwsza kanapkę i zaczęłam się delektować. Tak jak smacznie wyglądała tak też smakowała. Była z polędwicą, sałatą, pomidorem, ogórkiem i rzodkiewką. Jednym słowem takie jakie lubie najbardziej, świeże. Gdy zjadłam już trzy kanapki, wstałam i podeszłam do zlewu, ponieważ postanowiłam sama umyć kubek i talerz. Dopiero wtedy zobaczyłam, że już zostałam w kuchni sama, nie widziałam nawet kiedy wyszła Sylwia. No ale zdarza się. W końcu skierowałam się w stronę schodów, a następnie korytarzem do drzwi, za którymi był pokój Marka. Zapukałam, przecież nie wejdę jak do siebie mimo, że się mnie spodziewał. Usłyszałam krótkie "wejdź" czyli nawet się domyślił, że to ja. Złapałam klemkę i już po chwili mogłam otworzyć drzwi i znaleść się w środku. Spojrzałam na niego, siedział na łóżku nad czymś znowu myśląc. Usiadłam na krześle koło biurka i czekałam, co ma mi do powiedzenia. Jednak on milczał. Przyglądał się w podłogę, za to ja obserwowałam każdy jego ruch
- Więc- próbowałam nawiązać do tego co próbował mi powiedzieć lub zapytać.
- A to nie ty mi powinnaś powiedzieć co się stało?- nie wiedziałam co ma na myśli
- Ale o co ci konkretnie chodzi?
- O wczoraj. Ja wiem, że coś się stało ale nie wiem co. Jak wróciłaś ja siedziałem w salonie. Nawet mnie nie zauważyłas tak byłaś zdenerwowana.
- Prędzej roztrzesiona- poprawiłam go pomijając pytanie
- No to jeszcze gorzej. To powiesz o co chodzi. Wiesz, że możesz mi ufać
- Wiem...Ale ja nie chce o tym rozmawiać. To jest dla mnie trudne- chyba zauważył, że mam łzy w oczach bo natychmiast pojawił się koło mnie by mnie przytulić
- Ja chce ci pomóc, jestem twoim bratem, przyjacielem.
- Dobrze, wczoraj jak byłam z Ciapkiem na spacerze, jakiś facet w parku.. - nie skończyłam nie potrafiłam, to nadal tkwiło we mnie tego nie da się wymazać w dodatku z dnia na dzień. Po chwili troszkę się uspokoiłam i opowiedziałam wszystko tak jak było- Tylko zachowaj to dla siebie nie chce by ktoś się dowiedział- dodałam na koniec.
- To straszne. Całe szczęście że pojawił się ten chłopak. Tak mi przykro. Nie wiem nawet co powiedzieć. - Jeszcze powiedziałam u niego z kilka minut i zauważyłam, że jest już 10.20 co oznaczało, że muszę zaraz wychodzić mimo, że nie mam w ogóle ochoty. Skoro obiecałam nie mogłam teraz odmówić. Asia dzisiaj miała po mnie przyjść, więc poszłam jeszcze do swojego pokoju zapakować potrzebne rzeczy. Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek, wzięłam torbę i okulary, po czym zbiegłam po schodach i znalazłam się koło drzwi. Wyszłam i przywitałam się z moją przyjaciółką buziakiem. Asia zaczęła mówić, że ma stresa. Gdy byłyśmy już coraz bliżej szczerze to też się trochę stresowałam. Ale przecież już poznałam lepiej Sebastiana. W końcu rozmawialiśmy razem z dwie i pół godziny. Można powiedzieć, że więcej to przemilczeliśmy. Jak już doszłyśmy na plaże, okazało się że oni już są i czekają. Miałam ochotę zawrócić. Wcale tam nie chciałam iść, a co jeśli on im o wszystkim powiedział. No bo nie mogę mieć pewności, że zostawił to dla siebie. Jeśli ktoś o tym wspomni to nie wiem co bym zrobiła. Nadal jak sobie o tym pomyśle do czego miało dojść, łzy same nabierają się do oczu. Nawet nie zorientowałam się kiedy stanęłyśmy koło chłopaków.
- Cześć chłopaki- usłyszałam głos Asi. Odpowiedzieli prawie równo "cześć". Rozłożyłyśmy ręczniki koło nich. Wtedy Sebastian poprosił czy się z nim przejdę. Wstałam z ręcznika i ruszyliśmy brzegiem rzeki.
- Lepiej już się czujesz?- pytanie padło z jego ust
- Nie tak jak zawsze, ale jakoś daje radę. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna. Jestem twoją dłużniczką.
- Daj spokój każdy by się tak zachował
- Powiedz mi, że nikt o tym nie wie.- zapytałam z nadzieją
- Nikt poza mną. Nie jestem taki, żeby wszystkim odpowiadać.
- Dziękuje naprawdę z całego serca. A teraz może zmienimy temat, na coś przyjemniejszego
- Jasne to opowiedz może coś o sobie- zaproponował gdy usiadłam na brzegu, a on wykonał to samo. Rozmawialiśmy dojść długo. Najpierw ja mu opowiedziałam trochę o sobie, a następnie Seba. Nie wiem ile tak przesiedzieliśmy, ale wcale nie spieszyło nam się by wracać do reszty. Wiedziałam, że Aśka mnie zabije, bo przecież ją tam zostawiłam, ale wiedziałam też że da sobie radę. W końcu za plecami usłyszałam właśnie ja- Asie ale nie była sama
- To tu się schowaliście.- powiedziała z uśmiechem.
- Jak widać przeszkadzamy im- powiedział Krzysiek, stwierdził to pewnie po naszych minach.
- No troszkę przeszkadzacie nie zaprzecze- skomentował Sebastian. Zauważyłam, że maja swoje i nasze rzeczy. Więc postanowiłam się dowiedzieć dlaczego.
- Po co wam te rzeczy- mówiąc, wskazałam na to co trzymali w rękach.
- Bo reszta poszła, a my postanowiliśmy dołączyć do was. Chyba się nie gniewacie- wyprzedził Asie, Krzysiek chociaż to ona zabierała się do mówienia
- No dobra, wybaczamy wam. Prawda Ewa- spojrzał na mnie tymi oczami takie głębokie, nie potrafiłam długo na nie patrzeć.
- Tak, tak- powiedziałam krótko i położyłam się na plecach, zatapiając się we własnym świecie. Podobał mi się Sebastian, to naprawdę przystojny chłopak. Tylko co on myśli o mnie. Słyszałam jak rozmawiają, lecz nie przysłuchiwałam się co dokładnie mówią. W pewnym momencie odpłynęłam, po prostu usunęłam. 
Właśnie się obudziłam, już miałam otwierać oczy, gdy usłyszałam rozmowę między chłopakami. Czyli Asia gdzieś poszła pewnie. Rozmowa dotyczyła mnie. Bardzo się zdziwiłam. Pewnie myśleli, że nadal śpię.
- Ona jest śliczna, patrz jak słodko śpi- jejciu jakie to słodkie, podobałam mu się, jest taki uroczy.
- Mi tam się podoba ktoś inny ale to już wiesz. To jak planujesz ją lepiej poznać- to powiedział Krzysiek
- Muszę, bo jak nie spróbuje będę bardzo żałował- ja też bym żałowała pomyślałam.
- To życzę powodzenia stary. Teraz cicho bo idzie Asia- i skończyli temat, należało by się zaraz przebudzić. Ciekawa byłam kto podoba się Krzyśkowi. Pewnie mówił ale nie słyszałam rozmowy od początku. W końcu zaczęłam się niby budzić. Wszyscy spojrzeli w moją stronę z uśmiechem. Co ja też zrobiłam.
- Czemu daliście mi spać, mogliście mnie obudzić
- Jak widać nie mogliśmy- odpowiedział Sebastian
- To jak zbieramy się już? I pamiętać widzimy się wieczorem.- nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Wieczorem?- spytałam, czy przypadkiem się nie przesłyszałam.
- No tak, wszyscy się dzisiaj spotykamy- powiedziała Asia jakby to było logiczne. Jednak nie dla mnie, ale po spaniu zawsze tak mam. Wyszliśmy z plaży pożegnaliśmy się i my z Asią poszłyśmy w swoją stronę, a chłopaki w swoją. I tak mieliśmy się jeszcze z nimi dzisiaj spotkać. Jednak cieszę się, że poszłam bo naprawdę miło spędziłam ten czas. Oby takich więcej.


No i jest kolejny. Wiem, że nie jest doskonały. Teraz będę dodawać trochę rzadziej ze względu na szkołe ale wiem że ci stali czytelnicy będą czekać na kolejne i bardzo ale to bardzo wam dziękuje. Jesteście kochani <33. Te komentarze to taka dla mnie motywacja. Wielkie wielkie dzięki :*

poniedziałek, 3 lutego 2014

Informacja

Witam was kochani teraz niestety mam koniec ferii, dlatego też rozdziały nie będą dodawane codziennie z braku czasu. Będę starała się dodawać po dwa w ciągu tygodnia. Mam nadzieję że to rozumiecie, bo nauką też muszę się zająć. A w tym tygodniu od razu po powrocie do szkoły mamy sprawdziany i kartkowki. Jutro postaram się dodać. Tak koło 19/20. Z góry was przepraszam <3

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 12

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))

________________________________________



Wstałam o 9 ale tylko dlatego, że mamy iść nad wodę. Pierwsze co zeszłam na dół na śniadanie, które już czekało na mnie i Marka, ale jego jeszcze nie było w kuchni. Piękny zapach jajecznicy roznosił się po całej kuchni. Podeszłam do blatu, aby nalać sobie soku, bo jakoś nie mam ochoty na herbatę. Jest zbyt gorąco. Usiadłam na jednym z miejsc przy stole i zaczęłam konsumować śniadanko. Gdy już prawie skończyłam, do kuchni wszedł jeszcze zaspany Marek. Śmieszny widok, do którego jeszcze się nie przyzwyczaiłam. No bo wcześniej nie paradował po moim domu chłopak w bokserkach, ale czas się przyzwyczaić.
- Cześć, przygotowałaś mi śniadanie?- pytał spoglądając na drugi talerz z jajecznicą
- Yyy.. nie jak przyszłam już było gotowe to pewnie twoja mama zrobiła
- No tak możliwe. A nie wiesz gdzie ona jest?
- Nie jeszcze jej nie widziałam dzisiaj. Pamiętaj że o 10.45 wychodzimy.
- Wiem pamiętam.- Przy czym zaczął jeść, a ja swój talerz i szklankę włożyłam do zmywarki. Miałam już iść na górę, jednak zatrzymał mnie głos chłopaka. Więc się odwróciłam
- Nalejesz mi soczku? Prooooszę- przy tym tak słodko się  uśmiechnął
- A to tyłka ruszyć nie możesz. I nie strzelaj takich min bo  na mnie to nie działa.- i poszłam, niech nie myśli że ja to jakaś służąca i będę mu wszystko podawać. Było dzisiaj naprawdę gorąco, wiec postanowiłam wziąć zimny prysznic. Naszykowałam biało-czarny kostium, szare szorty we wzorki, białą bluzkę z czarnymi rękawkami w paski, czarne sandałki i większą różową torbę. Weszłam do łazienki wzięłam prysznic jednak nie myłam włosów. Umyję jak wrócimy z plaży. Po osuszeniu ciała i nałożeniu balsamu, ubrałam przygotowany kostium i ciuchy. Następnie związałam włosy w koka. Nie malowałam się bo nie było sensu. Wyszłam z łazienki i spojrzałam w stronę łóżka, na którym siedział Ciapek. No tak nie był na spacerze- pomyślałam. Podeszłam do niego, pogłaskałam i zapytałam:
- Idziesz z nami nad wodę?- na co ten tylko po merdał ogonem na znak radości.
    Była już 10.30 zeszłam na dół. Myślałam, że Marek już czeka. Jednak jego jeszcze nie było
- Marek, rusz dupę za chwilę wychodzimy.
- Zaraz, przecież jeszcze nie wyszłaś, beze mnie i tak byś nie wyszła- stwierdził na co tylko westchnęłam. Ciapkowi zapięłam smycz do obroży, też był gotowy tylko tamten się wlecze bo jeszcze zapomniał okularów i musiał wrócić. W końcu zjawił się i mogliśmy wyjść. Nikogo nie było w domu, więc drzwi zamknęliśmy na klucz. Doszliśmy jak zwykle pod  biedronkę bo tam zazwyczaj się spotykamy. Asia na nas czekała. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek, a Marek podał jej rękę. Weszliśmy jeszcze do biedronki, a następnie w kierunku plaży. Koniecznie trzeba się będzie nasmarować kremem aby się nie spalić bo słońce dzisiaj nieźle daje. Na plaży było bardzo dużo ludzi, praktycznie cała była zajęta. Jednak znaleźliśmy trochę miejsca aby rozłożyć ręczniki, nawet blisko wody. 
- Idziecie do wody?- zapytał mój "braciszek" kiedy już pozbyliśmy się zbędnych ubrań.
- Ja idę- powiedziałam i wstałam, a za mną to samo zrobiła Asia, Ciapek poleciał za nami lecz nie wszedł do wody.
   W wodzie byliśmy około pół godziny, chłapaliśmy się, Marek wrzucał nas do wody. Jednym słowem jak dzieci. My nie zwracaliśmy uwagi, gdy ktoś krzywo na nas patrzył. Przecież każdy może się trochę powygłupiać. Położyłam się na swoim ręczniku, Asia poszła do baru, który był obok zapytać czy mają serwetki. Nikt z nas nie miał chusteczek. Za to Marek poszedł oddzwonić bo ktoś do niego dzwonił. Kiedy tak leżałam sama, przyglądałam się chłopakom, którzy grali w siatkę w kółku. Było ich pięciu. Gra szła im nawet w miarę. Dwóch było dość przystojnych. Stop. Przecież nie miałam na siłę rozglądać się za osobnikami z płci przeciwnej. Wróciła Asia w ręce trzymając serwetki. Czyli udało jej się zdobyć pewnie podziałał jej urok osobisty. Też się dziwiłam, że taka ładna dziewczyna jak ona jest sama. Jak to jest? Położyłam się na brzuchu i zaczęłam swoje opalanie. Słyszałam jak Marek dołączył i coś mówił lecz ja się nie przysłuchiwałam. Poczułam jak mnie lekko pieką plecy. Prawdopodobnie usnęłam, a oni mnie nie obudzili. Czułam jak mam czerwone plecy, bo nawet nie mogłam się na nich położyć. Obydwoje zamiast mi współczuć to się ze mnie śmiali. Niedobrzy są, źli ludzie. Tylko pocieszał mnie mój piesek. Kiedy tak ubolewałam zorientowałam się, że Marek już się ubiera.
- Co ty robisz?- trochę dziwne pytanie, ale jakoś przeżyje to
- Nie widzisz? Ubieram się- No tak głupie pytanie, głupia odpowiedź.
-No tak widzę ale czemu?
- Mówiłem wcześniej mogłaś słuchać. Umówiłem się z kolegą.
- Ty tu masz już jakiś kolegów? Zresztą nie ważne, To nareczka. O weź już ze sobą Ciapka.
- Popatrz że mam. Okej Ciapek chodź. To paa. Teraz musisz sobie przód tak samo opalić-wystawił w moją stronę język, a Asi podał rękę.  Poszedł, zostałam teraz tylko z moją przyjaciółką. Asia przeglądała coś w telefonie, a ja postanowiłam wejść do wody ochłodzić się. Plecy bolały mnie strasznie. Po chwile zorientowałam się, że Asiczka idzie koło mnie i w pewnym momencie jakiś chłopak ja pochlapał specjalnie. To był jeden z tej piątki co grała w piłkę. Właśnie wchodzili do wody. Jeden na mnie spojrzał i z resztą popłynął na drugą stronę rzeki aby poskakać. Ja z Asią też stwierdziłyśmy, że czas wracać do domu. Kiedy już sie ubierałyśmy spojrzałam w stronę tych chłopaków, którzy skakali tam na skoczni. Teraz to raczej nie skakali tylko patrzyli na nas, chwile później płynęli na nasz brzeg. Stanęli przy swoich ręcznikach. My tylko przyglądałyśmy się jak jakieś idiotki. Oni zaczęli się wycierać, a ja skierowałam słowa do Asi
- Oni już też idą akurat jak my?
- Też się zastanawiam.- Byłyśmy już ubrane tylko jeszcze schować ręcznik i mogłyśmy iść. I właśnie wtedy spojrzałam na nich i szybko do mojej towarzyszki powiedziałam
- Rany oni tu idą. -Asia szybko spojrzała, ale nie zdążyła nic powiedzieć bo już byli koło nas.
- Już idziecie?- zapytał jeden z nich. Był jednym z najładniejszych. Kiedy się przedstawił okazało się że ma na imię Krzysiek. Drugi też był przystojny i miał na imię Sebastian. Reszta to Patryk, Maciek, Szymon. Przywitałyśmy się z każdym i Aśka się odezwała.
- Tak niestety, a wszystko przez nią bo się za bardzo spaliła- wszyscy się zaśmiali, a ja czułam że jestem cała czerwona. 
- Może podacie swoje numery gadu?- zapytał o ile się nie mylę Patryk.
- Ja nie pamiętam, ale jutro też będziemy.
- Okej, to nie zatrzymujemy was. Do jutra- Odparł ten co mi się cały czas przyglądał Sebstian. To właśnie ten co wcześniej się na mnie patrzył. Odeszłyśmy, byłyśmy już kilka metrów, obejrzałam się za siebie a za nami biegło dwóch z nas. Krzysiek i Maciek. 
- To może dacie nam numery? - odezwał się Krzysiek jak już do nas doszli. Podałyśmy i już skierowałyśmy nogi do mnie do domu, bo Asi nie chciało się samej siedzieć w domu. Zastanawiałam się jak to będzie jak jutro tam pójdziemy. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, a z drugiej miałam stresa co o mnie sobie pomyślą. Aśka gadała cały czas na ich temat ale nie wsłuchiwałam się co mówi. Usłyszałam tylko że podoba jej się Krzysiek. Właśnie on i Sebastian byli najprzystojniejsi z całej piątki. Krzysiek miał włosy dłuższe w kolorze hmm... biszkoptowym. Jasne że farbowane. Był wyższy od nas miał z 180. Strzelam też że miał fajny styl ubierania. Charakteru nie mogę oceniać bo go nie znam. Za to Seba ma włosy trochę krótsze od Krzyśka, które stawia sobie do góry. Wzrostowo też tak jak ten pierwszy. Myślę, że są od nas starsi o rok, dwa. Ale co to jest. Ten Sebastian mi się podobał, tylko ciekawe czy ja jemu również.
    Dotarłyśmy do domu byłam jakoś zmęczona. Poinformowałam Asię, że idę wziąć prysznic i też tak zrobiłam. Najpierw naszykowałam czystą bieliznę i odpowiednie ciuchy. Asia w tym czasie włączyła sobie laptopa i coś tam robił. Po prysznicu wytarłam ciało nałożyłam bieliznę i spodenki, wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki trzymając w rękach koszulkę i balsam po opalaniu. 
- Posmarujesz mi plecy- zrobiłam proszące oczka tak że nie odmówiła. Kiedy już do końca byłam ogarnięta zaproponowałam mojej przyjaciółce, żeby się wykąpała jednak powiedziała że zaraz idzie. Chwilę pogadałyśmy i przerwał nam dźwięk przychodzących smsów. Okazało się że są identyczne co wywołało u nas atak śmiechu. A brzmiał: " Hej z tej strony Patryk. Ten z plaży pamiętasz? Podasz mi swój numer gadu?" Zdecydowałyśmy odpisać to samo tylko zmieniając numery gg. Wysłałyśmy je w tym samym momencie, a treść wyglądała " Jak mogła bym nie pamiętać. Przecież to było z 2 godziny temu. Jasne trzymaj (tu podany została numer). Miłego dnia przystojniaku :* ". Mimo że nie był on zbyt przystojny tak postanowiłam napisać. Byłam ciekawa co o nas myślą. Bo przecież myślenie chłopaków jest jakieś inne- dziwne. Może zacznie się teraz jakaś przygoda mimo, że już nie długo szkoła. Właśnie szkoła yhh.. ostatnia klasa gimnazjum. Egzamin zbliża się wielkimi krokami, do tego wybór dobrej szkoły, odpowiedniej dla mnie. To będzie takie ciężkie do wybrania. Mimo, że mówię ciągle że zostało dużo czasu to nim się nie obejrzę będę musiała zdecydować. Nie chce później żałować że wybrałam źle. Sama do końca nie wiem co chciała bym robić, do jakiej szkoły iść, na jaki profil. Asia poszła jakieś 15 minut temu, a ja siedzę i zastanawiam się jak głupia, co chyba nie wychodzi mi na dobre.
        Do pokoju wszedł Marek aby zawołać mnie na kolację. Jej nawet nie spodziewałam że mogło tak szybko zlecieć jak Asia poszła była 17 a teraz jest 19.17. Wstałam i ruszyłam za nim do kuchni. 
- Dzień dobry wszystkim i smacznego.
- Dziękujemy, siadaj i jedz- odparła Sylwia. Na kolację zrobiła zapiekankę z serem i makaronem. Była bardzo dobra. Zjadłam wszystko co miałam, podziękowałam i poszłam do korytarza wołając mojego yorka, który nim się obejrzałam był już przy mnie. 
Wyszłam i szliśmy tak powoli. Pogoda już trochę była lepsza, nie było tak gorąco, upalnie. Ale troszkę jeszcze duszno było. Doszliśmy do parku w którym nie było nikogo. Panowała cisza, więc puściłam Ciapka aby trochę pobiegał. Czułam że ktoś za mną, niestety coś mi mówiło, żeby się nie odwracać. A może po prostu się bałam. Jednak zebrałam odwagę w sobie i powoli zaczęłam się odwracać jednak do końca nie miałam takiej możliwości. Poczułam jak ten ktoś łapie mnie mocno w tali, a drugą ręką zakrywa usta. Tą jedną ręką zaczął mnie obmacywać, już wiedziałam do czego to prowadzi. Zaczęłam piszczeć jednak to było ciężkie. Posadził mnie na ławce i usiadł na mnie. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. 
- Ej zostaw ją- te słowa były dla mnie wybawieniem od tego do czego prawie doszło. Jakiś chłopak podbiegł do nas i podniósł go ze mnie po czym jego pięść obiła się o jego twarz. Ten co chciał mnie skrzywdzić odszedł. Ja siedziałam skulona na ławce i wtedy podszedł on
- Nic ci nie jest?- podniosłam głowę z kolan i nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam- Ewa? Ciiii nie płacz. - Poczułam jak Sebastian bo to był on przytula mnie. Ja się w niego mocno wtuliłam.
- On.... on chciał- lecz nie mogłam skończyć tego bo znowu wybuchłam płaczem.
- Wiem, ciii nie płacz, na szczęście do niczego nie doszło.
- Gdyby nie ty.... dziękuje.- powiedziałam. Nie wiem ile tak przesiedzieliśmy.Już się w miarę uspokoiłam, jednak nadal byłam roztrzęsiona. W końcu sobie przypomniałam że przyszłam tu z Ciapkiem zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było.
- Przyszłam tu z psem... yorkiem.Widziałeś go gdzieś?- znowu miałam łzy w oczach.
- O niego ci chodzi?- zapytał i wskazał na psa który siedział na ławce obok niego. Ja nie zastanawiając się znowu go przytuliłam- Domyśliłem się że on jest twój.
- Dziękuje, naprawdę z całego serca. Pewnie się spieszysz a ja cię na tyle zatrzymałam.
- Nigdzie się nie spieszę byłem po prostu się przejść.- odparł byłam mu wdzięczna jak nigdy nikomu innemu.- Chodź odprowadzę cię do domu.- wstał i wziął na ręce Ciapka. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Wracaliśmy w totalnej ciszy, która była mi potrzebna. Gdy zatrzymaliśmy się pod domem, pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoim kierunku. Było mi niedobrze gdy pomyślałam co mogło się w tym parku zdarzyć. W domu byłam po 21. Bez żadnych rozmów, poszłam do pokoju i od razu poszłam spać.




Jest po ciężkich trudach ale jest. Dzisiaj nie miałam weny. Było mi tak ciężko pisać i pewnie jest nudny, ale tak długo go pisałam z przerwami. Jednak mam nadzieję że go docenicie. Nie zawsze mam pomysly. Mimo że nie miałam pomysłów obiecałam, że będzie to słowa starałam sie dotrzymać. Dziekuje za wszystkie komentarze i wejścia jesteście kochani <33333