poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 15

Razem z Sabą zobaczyłam jak te dziewczyny podchodzą do nas, a raczej do Asi i Krzyśka. Po jego minie wiedziałam, że jest zły,a Asia o wszystkim wie. Postanowiliśmy do nich podejść. I nagle ta była dziewczyna Krzyśka zaczęła: - Co ta szmata robi koło ciebie i te jej uśmieszki.- zwróciła się do Krzyśka, a do Asi powiedziała- Po raz ostatni widzę cię koło niego, masz się do niego nie zbliżać.- Asia po tych słowach chciała, jej odpowiedzieć, najchętniej rzuciła by się na nią. Niestety, albo i stet wyprzedził ją chłopak - Po pierwsze nie nazywaj ją tak, nie masz prawa, po drugie już nie jesteś moją dziewczyną i przyjmij to w końcu do wiadomości. - Ale ja jestem lepsza od tego- w tym momencie wskazała na moją przyjaciółkę, a Aśka złapała jej rękę i wykręciła. Seba poprosił mnie, abym wzięła zdenerwowaną dziewczynę dalej. Wtedy chłopaki coś mówili lecz nie słyszałam. Zajęłam się uspokajaniem brunetki. - Co ona sobie myśli, że mnie tak nazywa, nawet mnie nie zna. - Spokojnie, widzisz nawet cię Krzysiek broni. Właśnie jak tam u was? Kwitnie romans? - I to jeszcze jak. Jest fantastycznie. Dogadujemy się idealnie. Tylko jest jeden problem. - Jaki problem? O co chodzi? - Bo wiesz, nie wiem czy będę się potrafiła związać się, hmm no zaangażować - Myślę, że tak. Kiedy się czuje, że to właśnie zakochanie, a nie zauroczenie pójdzie jak z płatka. - Mówisz jak byś była nie wiadomo jak długo w związku. Taka doświadczona.- podsumowała, a ja wybuchłam śmiechem, po chwili dołączyła do mnie Asia. Nawet nie zauważyliśmy, że pojawili się koło nas chłopcy. - Wszystko w porządku?- chciał upewnić się Krzysiek - Jasne. Dzięki, że stanąłeś w mojej obronie- podziękowała Asia -To co może pójdziemy do sklepu kupić jakieś przekąski i pójdziemy do mnie. - Super pomysł, to idziemy- podsumowałam i ruszyliśmy w danym kierunku. Humor dopisywał nam przez całą drogę. Już zapomnieliśmy o tym co było trochę wcześniej. Nie chciałam przy Asi pytać co jeszcze tam mówili, ale postanowiłam się dowiedzieć później. Jak się okazało mieszka dość blisko od tego mostu, za to dalej ode mnie. Ale czy to ważne? No właśnie niekoniecznie. Po drodze wystąpiliśmy jeszcze do supermarketu. Kupiliśmy chipsy, żelki, jakieś soki, ciastka. Gdy już zapłaciliśmy Sebastian prowadził nas w stronę swojego domu. Jak już oznajmił, że jesteśmy rozejrzałam się. Przed sobą miałam jednorodzinny domek. - Zapraszam do środka- powiedział po otwarciu drewnianych drzwi. Stałam z Asią w przedpokoju. Był delikatnie ale z gustem urządzony. Ściany były kremowe do tego wbudowana szafa oraz mała szafka na buty w kolorze jasnego brązu. Po zdjęciu butów mogłam podziwiać cały wystrój salonu. Był pomalowany na dwa kolory. Dwie ściany były brązowe, a jedna pomarańczowa. Na tej ostatniej był segment w kolorze kasztany. Na podłodze były ciemne panele i mały włochaty dywan. Jasna skórzana kanapa była na wprost segmentu na którym był też telewizor. - Nie stój tak, siadaj- spojrzałam na osobę, która to powiedziała, okazało się że była to Asia. Musiało to chyba dziwnie wyglądać, jak stałam tak na środku pokoju. - To co robimy?- byłam ciekawa jakie mają propozycje - Możemy oglądać filmy, albo zagrajmy w butelkę- zaproponował Krzysiek - Wolę butelkę- odparła Aśka - Jestem za, ale na pytania.- podsumowałam - To ja idę po butelkę.- Sebastian zniknął z mojego pola widzenia jednak nie na długo. Usiedliśmy na podłodze w kółku i pierwszy zakręcił Sebastian, jako że jest gospodarzem. Padło na Asię.
- Przejęłaś się tym co powiedziała była dziewczyna Krzysia?- padło pytanie
- Na początku tak, jednak gdy uświadomiłam sobie, że nie muszę sama się bronić, że mam pomoc to nic mnie już nie interesowało- powiedziała z uśmiechem spoglądając na Krzyśka.
- Masz rację nie ma co się przejmować. Teraz ty kręcisz.- Wypadło na Krzyśka.
- Czy potrafiłbyś skłamac w dobrej wierzę.
- Miałbym dylemat, bo przecież zawsze jest lepsza prawda niż kłamstwo które później się wyda. - po tej odpowiedzi spojrzał wymownie w stronę Seby. Byłam ciekawa o co chodzi. Następne pytanie Krzysiek skierować musiał Sebie.
- Nie masz nadal wyrzutów sumienia?
- Mam, nawet nie wiesz jak bardzo- wydał mi się smutny ale nie dopytywałam. Przerwał nam dalszą grę mój telefon.
- Tak tato?
- .....
- Dobrze w takim razie zaraz będę.
Wszyscy patrzyli na mnie czekając na wyjaśnienia.
- Przepraszam was ale muszę już iść.
- Coś się stało?- zmartwiła się moja przyjaciółka
- Nie, po prostu tata z Sylwią wyjeżdżają i wiesz kazanie nas czeka.
- Dobra to ja pójdę z tobą. Dotrzymam ci towarzystwa. - Asia od razu wstała i ruszyła za mną
- To jak spotkamy się jutro? Mam bardzo ważna sprawę do ciebie- powiedział szybko Sebastian.
- Jasne, spotkamy się. A co to za ważna sprawa. Możesz powiedzieć teraz jeśli to jest tak bardzo ważne.
- Nie, wolę na osobności.
- W takim razie do jutra- powiedziałam i dałam chłopakowi buziaka w policzek. Asia też już się pożegnała i czekała na mnie
- To pa chłopaki- powiedziałyśmy równo. W drodze do domu nie odzywałam się ani słowem, ciągle myślałam o co może chodzic. To coś złego i związanego z pytaniem Krzyśka jestem tego pewna.

Oczami Sebastiana

Źle się z tym czuje, mam wyrzuty sumienia. Nie chcę okłamywać Ewy dlatego jutro chcę jej wszystko powiedzieć. Tylko boję się, że mnie nienawidzi. Naprawdę mi się podoba, ale no właśnie zawsze jest jakieś ale... Kiedy powiedziała, że musi iść z jednej strony się cieszyłem, z drugiej nie chciałem. Muszę czekać do jutra. Ja wiem, że ja też jej się podobam. Pewnie układa sobie historię naszą mam nadzieję, że ta wiadomość nic nie zmieni.
- Kiedy ty zamierzasz powiedzieć jej prawdę- z zamyślenia wyrwał mnie Krzysiek
- Umówiłem się na jutro ale boję. Jednak nie ma odwrotu.
- Masz rację może jakoś to zrozumie.
- Mam nadzieję. Słuchaj nie to, że cię wyganiam czy coś tylko po prostu chce się wcześniej położyć.
- Jasne stary. To narazie.- jak już wyszedł, zamknąłem za nim drzwi, poszedłem na górę wziąć pryszni i położyć się spać.

Oczami Ewy

- Nie martw się tato damy sobie radę. Nie jesteśmy, przecież małymi dziećmi
- Dla nas nadal jesteście- skomentował tata.
- Jedźcie i bawcie się dobrze. Zajmę się moja małą siostrzyczką.- Powiedział i objął mnie ramieniem, a ja zrobiłam obrażoną minę. Pojechali, nie będzie ich przez całe dwa tygodnie. W sumie akurat do rozpoczęcia roku szkolnego. Poszłam na górę do swojego pokoju i pierwsze co zadzwoniłam do Kamili aby jednak zaproponować aby to ona do mnie przyszła na noc. Zgodziła się więc poszłam na dół żeby coś zjeść, jednak uprzedził mnie Marek, że zamówił pizzę.
- W ogóle dawno nie rozmawialiśm. Co się u ciebie dzieje?- byłam ciekawa co słychać u Marka
- No dobrze mam już sporo kolegów, poznałem fajna dziewczynę, od razu uprzedzam pytanie to tylko koleżanka
- Taaa jasne- skomentowałam i zaczęłam sie śmiać. Naszą rozmowę przerwał dostawca naszej kolacji.




Witam kochani po mojej długiej nieobecności postaram się naprawić to, plusem jest też to że zaczęły się wakacje.
Mam nadzieję że ktoś tu jeszcze zagląda. Za każdy komentarz z góry dziękuje. Ten rozdział trochę nudny i krótki ale mam nadzieję że mi wybaczycie.

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 14

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))
------------------------------------------


Gdy wróciłam do domu miałam do ponownego spotkania z nimi dwie godziny i trochę. Pierwsze co, to zdecydowałam się na prysznic. Naszykowałam sobie świeże ubrania i ruszyłam w stronę mojej łazienki, jednak coś mi przerwało, tym czymś był mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła moją kuzynka Kamila, więc bez zastanowienia przejechałam po ekranie komórki by odebrać.
- Cześć co u ciebie słychać? Dawno nie rozmawiałyśmy - usłyszałam jej radosny głos, co bardzo u niej lubiłam bo ta pozytywna energia przechodziła też na mnie
- A wszystko dobrze. Masz rację jakoś nie było okazji się spotkać
- I dlatego dzwonię. Może przyjdziesz do mnie na noc pogadamy. Co ty na to?- bardzo mi się z nią zawsze dobrze rozmawia, dlatego bez namysłu odpowiedziałam
- Świetny pomysł. To jutro się mnie spodziewaj. Do zobaczenia
- No pa- po jej słowach rozłączyłam się i odłożyłam telefon na jego wcześniejsze miejsce jakim było łóżko, a następnie wykonałam to co miałam zrobić przed rozmową z Kamilą czyli iść pod prysznic.
    Gdy woda spływała na moje drobne ciało czułam się świetnie. Przy okazji umyłam głowę i po około 15 minutowym prysznicu mogłam osuszyć mokre włosy i ciało. Nałożyłam na siebie bieliznę, białą koszule bez ramiączek z czarnym kołnierzykiem i koronką, krótkie spodenki oraz trampki. Rozczesałam moje wilgotne włosy, po czym zaczęłam ogrzewać je ciepłym powietrzem z suszarki. Kiedy mogłam stwierdzić, że są już idealnie suche, wzięłam się za makijaż. Nigdy nie lubię mocno się malować, wystarcza mi tylko czarna kredka, tusz i błyszczyk. Po skończonych czynnościach w łazience po raz ostatni przejrzałam się w lustrze i mogłam stwierdzić że nie jest wcale tak tragicznie. Opuściłam toaletę i usiadłam przy biurku włączając laptopa, ale zamiast przejrzeć strony rozmyślałam. Nie było konkretnej sprawy o której myślałam. Po prostu zastanawiam się czy już wszystko zaczyna się układać. Było by świetnie. Mój tata układa sobie z Sylwią życie. Marek właściwie to nie wiem co u niego, ostatnim razem nasza rozmowa dotyczyła mnie. No cóż wypadało by dzisiaj do niego zajrzeć wieczorem. Teraz jest w domu, ale jakoś wolę wieczorem. W końcu obudziłam się ze stanu myślenia i zalogowałam się na facebooku. Nic wyjątkowego się tam nie działo oprócz dwóch zaproszeń do znajomych. Jeden był od Krzyśka, no a drugi rzecz jasna od Sebastiana. Bez zastanowienia zaakceptowałam zaproszenia i wylogowałam się. Chciałam jeszcze zalogować się na asku ale ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Odparłam tylko "proszę", a za drzwi wyłoniła się sylwetka Asi. Wyglądała jak zwykle nieziemsko, lecz dzisiaj wyjątkowo. Czyżby się tak ubrała dla Krzysia? No to jest pewne. W przeciwieństwie do mnie miała na sobie czarna bokserkę wciągniętą w jasnego koloru spódniczkę i do tego sandałki. Z dodatków miała okulary przeciwsłoneczne, torebkę, bransoletkę i łańcuszek.

- Hej, drzwi otworzył mi Marek. I jak dobrze wyglądam?- podeszła do mnie i przywitałyśmy się. 
- Cześć, no jasne wyglądasz super. Mamy jeszcze chyba trochę czasu?
- Tak, tak spokojnie. 
- To dobrze bo jeszcze nic nie jadłam. Zjesz ze mną?
- Może troszkę- odpowiedziała krótko i razem ruszyłyśmy schodami w dół do kuchni. Postanowiłam zrobić kanapki, więc wyjęłam z lodówki szynkę, sałatę, pomidora i ogórka. Nie wyjmowałam masła, ponieważ ja i Asia nie lubimy smarować. Wyjęłam też bułki, Asia w tym momencie usiadła na blacie i bacznie mi sie przyglądała. Nie wiedziałam o co jej chodzi, wiec spojrzałam w jej stronę
- Coś nie tak? Źle wyglądam, czy może jestem brudna?
- Nie, tylko tak po prostu. 
- Jakoś ci nie wierzę.
- No dobra to rób te kanapki, a ja wszystko będę mówić.- wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Tak jak powiedziała zaczęłam robić nam posiłek, a Aśka zaczęła
- Bo pewnie już się zorientowałaś, że bardzo podoba mi się Krzysiek. I wczoraj gdy wy poszliście się przejść, rozmawialiśmy tak o wszystkim. Było mnóstwo tematów. Właśnie tylko my rozmawialiśmy, a resztę tych chłopaków postanowiło się ewakuować. Dla nas lepiej, jeszcze chwile posiedzieliśmy i poszliśmy was poszukać. Gdy na was już trafiliśmy, nawet nas nie zauważaliście. Tam wiesz do połowy jak to było. A jak ty usnęłaś to Sebastian chwile z nami pogadał, właśnie wtedy ustaliliśmy dzisiejsze spotkanie. Potem w ogóle odłączył się od rozmowy i tylko przyglądał się tobie, to było super słodkie. Później musiałam iść do toi-toi a chłopaki zaczęli o czymś szeptać. Szkoda, że nie wiem o czym, ale jestem przekonana, że wspominali o nas. Jestem ciekawa czy coś z tego wyjdzie czy ja mu się chodź trochę podobam.- i skończyła swój krótki monolog.
- To ja ci odpowiem krótko. To słodkie co opowiedziałaś. Jestem pewna, że mu się podobasz. I to jest potwierdzone.
- Mówisz serio?- zapytała z nadzieją
- Jak najbardziej- powiedziałam stawiając talerz z kanapkami na stole, a Asia podała dwie szklanki z sokiem pomarańczowym. Zaczęłyśmy zajadać się. Po minie Asi widziałam, że jest zadowolona. Ja w sumie również, bo to co powiedziała, że jak spałam on mi się przyglądał to coś słodkiego, niesamowitego. Może coś z tego będzie, ale z tego co się nauczyłam w życiu to gdy coś się układa to też coś się psuje. Mimo tego muszę myśleć pozytywnie. Ja skończyłam jeść wiec Asia kończyła a ja poszłam jeszcze do swojego pokoju po torebkę i okulary. Spakowałam wszystkie niezbędne rzeczy. Poszłam jeszcze powiedzieć Markowi, że wychodzę ponieważ tylko on był w domu. 
- Marek, ja wychodzę i wrócę wieczorem.
- Spoko ja też niedługo idę więc weź klucz
- Okej, narazie- wycofałam się z jego pokoju i ruszyłam w kierunku schodów, a następnie do przed pokoju, wołając dziewczynę z kuchni.
- To co idziemy?- zapytałam gdy brunetka pojawiła się koło mnie
- Tak, talerze i szklanki włożyłam do zmywarki
- Okej, więc chodźmy.
Wyszłyśmy z mojego domu i ruszyłyśmy chodnikiem w kierunku. No właśnie nawet nie wiem gdzie my idziemy. Wcześniej nawet o tym nie pomyślałam, że nie wiem gdzie się z nimi widzimy.
- Asiu a powiedz mi dokąd dokładnie idziemy
- A bo ty nie wiesz. Więc mamy iść do parku tam będą na nas czekać i gdzieś nas zabierają.
- Och to dużo to się nie dowiedziałam, ale może jakoś to przeżyje- zaśmiałyśmy się i resztę drogi przebywałyśmy w ciszy. Każda z nas była zatopiona we własnych myślach. To za pewne myśli związane ze spotkaniem, albo i nie. Niewiarygodnie szybko minęła nam droga od mojego domu do parku. Możliwe też, że tak mi się zdawało. W oddali dostrzegłam dwóch chłopaków którzy czekali właśnie na nas. Aż uśmiech pojawił się na mojej twarzy i widziałam to samo u dziewczyny która szła obok  Rozmawiali o czymś, więc jeszcze nas nie widzieli. Lecz po chwili oboje spojrzeli się w jednym kierunku, dokładnie na nas.Wstali prawie równo z ławki i szli w naszym kierunku. Gdy podeszli nie wiedzieli jak się przywitać, więc podali tylko rękę. W sumie to dobrze przecież nie znamy się długo. Jeden, dwa dni. Sebastian przyglądał mi się aż nie wiedziałam co zrobić. Byłam już pewnie cała czerwona. Krzysiek coś mówił, chyba że idziemy. Ruszyliśmy w jakimś kierunku. Prowadził Krzysiek z Asią, a ja z Sebastianem za nimi. Po chwili rozmowie znowu było jak wcześniej. Rozmawiało nam się wspaniale. Dowiedziałam się że ma młodszą siostrę i mieszka z mamą. Ja też mu powiedziałam, jak wygląda moja sytuacja rodzinna. Opowiadał że jego pasją są motory i zbiera aby sobie kupić. Niby mama ma mu dołożyć połowę, ale nie chciałby ponieważ jego mama dużo wydaje na siostrę. 
- Daleko jeszcze- dopytywałam bo już mnie nogi bardzo bolały
- Nie, może jeszcze troszkę. A co?- odpowiedział ze szczerym uśmiechem.
- Bo mi nóżki zaraz odpadną.
- To chodź na barana- zatrzymał się, w sumie co mi szkodzi. Zobaczę jak długo mnie uniesie.
- Ale jesteś pewien, bo wiesz ja trochę dużo ważę.
- Zwariowałaś, że niby ty dużo ważysz? Wskakuj.
- Niech będzie ale jak będzie ci za ciężko to mnie puścisz.- Nie usłyszałam odpowiedzi i wskoczyłam mu na plecy. Ta dwója co szła przed nami przyglądała nam się z nieopanowanym śmiechem. Nie wiem co ich tak bawiło ale czy to ważne. Skoro wszyscy się dobrze bawią.
- Mogę cię nosić tak zawszę- powiedział a mnie zamurowało. Po prostu nachyliłam się od tyłu i pocałowałam w policzek. Po tym co zrobiłam, było mi głupio ale po chwili przeszło.
- Mmmm- odpowiedział zadowolony. Czas leciał bardzo szybko. Sebastian odparł że jesteśmy na te słowa stanęłam i zaczęłam się rozglądać. Mimo iż niby takie zwykłe miejsce to jednak jakieś wyjątkowe. Byliśmy na wiadukcie pod nami samochody które jeżdżą po autostradzie. Usiedliśmy z Sebastianem kawałek dalej do naszych towarzyszy. Po raz kolejny rozpoczynając kolejną rozmowę.
- Bardzo tu fajnie. Często tu przychodzicie? 
- No nawet często. Można zawsze o wszystkim spokojnie pomyśleć
- A ty myślisz teraz o czymś?- zapytałam z ciekawości
- Tak że jestem tu po raz kolejny ale nie sam lecz z tobą- uśmiechnęłam się tylko i dalej rozmawialiśmy. Zauważyłam że po drugiej stronie kawałek od nas siedziały jakieś dziewczyny. Co chwile się patrzyły albo na nas, albo na Krzyśka i Asię. Może chłopaki je znają postanowiłam zapytać. 
- Znasz te dziewczyny? 
- Które?- Dopiero zaczął się spoglądać.- Chodzi ci o te po tamtej stronie?
- Tak co chwile się patrzą na nas i na nich.
- Ehh bo to jest była dziewczyna Krzyśka i jej koleżanki. Ona się nie może pogodzić że z nią zerwał. Jak widać śledziła nas.
- No tak to wszystko wyjaśnia. A ty masz za sobą już jakiś związek?- wtedy mi opowiedział.
- Byłem z jedna dziewczyną ponad rok. Miała na imię Klaudia. Wszyscy wierzyli w nasz związek, wiedzieli że będziemy długo razem, że przetrwamy wszystko. Lecz jednego nam się nie udało. Niestety. Ojciec tej dziewczyny dostał awans i musiała z rodzicami wyjechać. Postanowiliśmy, że dalej będziemy razem. Pożegnanie było okropne. Wiedziałem, że nie uda nam się na odległość, jednak chciałem w to wierzyć, miałem do niej jeździć. Jednak po czasie z bólem stwierdziliśmy że nie ma sensu. Ona też wiedziała, ze nie mamy przyszłości. Nadal mamy kontakt ale jako przyjaciele.
- Jej przykro mi- nawet nie wiedziałam co powiedzieć
- Ale poznałem ciebie i to jest teraz o czym myślę.
- Chcesz abym znowu była cała czerwona? 
- Tak bo wyglądasz jeszcze bardziej idealnie.- Miałam odpowiedzieć lecz razem z Sebą zobaczyłam jak te dziewczyny podchodzą do nas, a raczej do Asi i Krzyśka. Po jego minie widziałam że jest zły a Asia o wszystkim wie. Postanowiliśmy do nich podejść. I nagle ta była dziewczyna Krzyśka zaczęła swoją gadkę.



Po pierwsze dziewczęta chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego z okazji naszego dnia, dnia kobiet.

Po drugie chciałam bardzo bardzo przeprosić za tą długą nieobecność. Obiecuję że teraz będę pisać na bieżąco. 

Po trzecie dziekuje za wszystkie komentarze bez wyjątku. Oraz za wejscia wszystkie

Po czwarte przepraszam za wszystkie błedy jakie sie pojawiły w tekście

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 13

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci
skomentować bo dla ciebie to
chwila a dla mnie informacja że
ktoś to czyta i że mam dalej pisać.
Możecie też anonimowo jeśli ktoś
nie ma konta więc będę wdzięczna.
A linki zostawcie w zakładce
SPAM :))

__________________

Wstałam przed 8, aż dziwne a byłam wyspana mimo, iż nie spałam pół nocy. Nadal myślałam co by się stało gdyby nie pojawił się w parku Sebastian. Nie miałam dzisiaj najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale nie wystawie Asi na wiatr. Poprosiłam Sebastiana by nikomu o tym nie mówił. Nie chciałam, aby ktokolwiek o tym wiedział, nawet Asia mimo, że mówię jej o wszystkim. To jest dla mnie trudne i krępujące. Wstałam w końcu z łóżka, wzięłam czarny kostium dwuczęściowy, różową bokserke i krótkie spodenki w kolorze fioletowym. Gdy zanurzyłam ciało w wannie poczułam się o niebo lepiej. Chociaż na chwilę zapomniałam o wszystkim, bez wyjątku. Jednak zbyt długo taka chwila nie mogła trwać, wkońcu kiedyś woda stygnie. Właśnie teraz był taki moment, jednak pół godziny takiego relaksu bardzo dobrze mi zrobiło. Wyszłam z wanny wytarłam ciało, nałożyłam kostium i ciuchy które wybrałam przed wejściem do łazienki. Wysuszyłam dokładnie włosy, obowiązkowo delikatny makijaż pojawił się na mojej twarzy i już mogłam opuścić miejsce, w którym obecnie przebywałam. Było już kilka minut po 9, jak czas szybko mija. Schodząc na śniadanie słyszałam jakieś głosy w kuchni. W sumie nie jakieś tylko Marka i jego mamy. To musi oznaczać, że w soboty nie pracuje. Nie to co mój tata tylko praca i praca.
- Dzień dobry- przywitałam się gdy przekroczyłam próg kuchni
- No witaj, na co masz ochotę- zapytała od razu Sylwia
- Ja sobie zrobię, przecież mam ręce- jednak ona nie posłuchała i to nie tak, że chciała się podlizac, tylko była miła.
- Zrobię ci kanapki, a ty siadaj- zrobiłam tak jak powiedziała już nie zaprzeczałam. Marek w ciszy jadł to co miał,a w sumie to już prawie kończył. Tylko mi się przyglądał, a ja nie wiedziałam dlaczego. Sylwia podała mi herbatę malinową. Właśnie tą lubie najbardziej. Byłam ciekawa nad czym myśli Marek. No bo się chyba nie mógł zorientować co się wczoraj stało. Nie ma takiej opcji no bo niby jak, skąd? Postanowiłam na razie o tym nie myśleć.
- Macie jakieś plany?- usłyszałam pytanie z ust Sylwi, na które najpierw udzielił odpowiedzi Marek.
- Ja umówiłem się z kolegą do centrum, bo muszę sobie kupić kilka rzeczy.- powiedział jednak tak od niechcenia
- A ja idę z Asią i kolegami na plaże.
- Dobrze.- i podała mi kanapki wyglądały bardzo smacznie- Proszę i smacznego
- Dziękuje- powiedziałam szczerze się uśmiechając. W tym momencie też Marek skończył jeść i kierował się w stronę wyjścia z kuchni lecz na chwilę się odwrócił w moją stronę i powiedział
- Jak skończysz to przyjdź do mnie do pokoju. Chce z tobą pogadać.
- Jasne- powiedziałam, a on wyszedł. O co może chodzić od rana taki poważny, wcale się nie uśmiechał. Coś musi być na rzeczy. Wzięłam pierwsza kanapkę i zaczęłam się delektować. Tak jak smacznie wyglądała tak też smakowała. Była z polędwicą, sałatą, pomidorem, ogórkiem i rzodkiewką. Jednym słowem takie jakie lubie najbardziej, świeże. Gdy zjadłam już trzy kanapki, wstałam i podeszłam do zlewu, ponieważ postanowiłam sama umyć kubek i talerz. Dopiero wtedy zobaczyłam, że już zostałam w kuchni sama, nie widziałam nawet kiedy wyszła Sylwia. No ale zdarza się. W końcu skierowałam się w stronę schodów, a następnie korytarzem do drzwi, za którymi był pokój Marka. Zapukałam, przecież nie wejdę jak do siebie mimo, że się mnie spodziewał. Usłyszałam krótkie "wejdź" czyli nawet się domyślił, że to ja. Złapałam klemkę i już po chwili mogłam otworzyć drzwi i znaleść się w środku. Spojrzałam na niego, siedział na łóżku nad czymś znowu myśląc. Usiadłam na krześle koło biurka i czekałam, co ma mi do powiedzenia. Jednak on milczał. Przyglądał się w podłogę, za to ja obserwowałam każdy jego ruch
- Więc- próbowałam nawiązać do tego co próbował mi powiedzieć lub zapytać.
- A to nie ty mi powinnaś powiedzieć co się stało?- nie wiedziałam co ma na myśli
- Ale o co ci konkretnie chodzi?
- O wczoraj. Ja wiem, że coś się stało ale nie wiem co. Jak wróciłaś ja siedziałem w salonie. Nawet mnie nie zauważyłas tak byłaś zdenerwowana.
- Prędzej roztrzesiona- poprawiłam go pomijając pytanie
- No to jeszcze gorzej. To powiesz o co chodzi. Wiesz, że możesz mi ufać
- Wiem...Ale ja nie chce o tym rozmawiać. To jest dla mnie trudne- chyba zauważył, że mam łzy w oczach bo natychmiast pojawił się koło mnie by mnie przytulić
- Ja chce ci pomóc, jestem twoim bratem, przyjacielem.
- Dobrze, wczoraj jak byłam z Ciapkiem na spacerze, jakiś facet w parku.. - nie skończyłam nie potrafiłam, to nadal tkwiło we mnie tego nie da się wymazać w dodatku z dnia na dzień. Po chwili troszkę się uspokoiłam i opowiedziałam wszystko tak jak było- Tylko zachowaj to dla siebie nie chce by ktoś się dowiedział- dodałam na koniec.
- To straszne. Całe szczęście że pojawił się ten chłopak. Tak mi przykro. Nie wiem nawet co powiedzieć. - Jeszcze powiedziałam u niego z kilka minut i zauważyłam, że jest już 10.20 co oznaczało, że muszę zaraz wychodzić mimo, że nie mam w ogóle ochoty. Skoro obiecałam nie mogłam teraz odmówić. Asia dzisiaj miała po mnie przyjść, więc poszłam jeszcze do swojego pokoju zapakować potrzebne rzeczy. Po jakimś czasie usłyszałam dzwonek, wzięłam torbę i okulary, po czym zbiegłam po schodach i znalazłam się koło drzwi. Wyszłam i przywitałam się z moją przyjaciółką buziakiem. Asia zaczęła mówić, że ma stresa. Gdy byłyśmy już coraz bliżej szczerze to też się trochę stresowałam. Ale przecież już poznałam lepiej Sebastiana. W końcu rozmawialiśmy razem z dwie i pół godziny. Można powiedzieć, że więcej to przemilczeliśmy. Jak już doszłyśmy na plaże, okazało się że oni już są i czekają. Miałam ochotę zawrócić. Wcale tam nie chciałam iść, a co jeśli on im o wszystkim powiedział. No bo nie mogę mieć pewności, że zostawił to dla siebie. Jeśli ktoś o tym wspomni to nie wiem co bym zrobiła. Nadal jak sobie o tym pomyśle do czego miało dojść, łzy same nabierają się do oczu. Nawet nie zorientowałam się kiedy stanęłyśmy koło chłopaków.
- Cześć chłopaki- usłyszałam głos Asi. Odpowiedzieli prawie równo "cześć". Rozłożyłyśmy ręczniki koło nich. Wtedy Sebastian poprosił czy się z nim przejdę. Wstałam z ręcznika i ruszyliśmy brzegiem rzeki.
- Lepiej już się czujesz?- pytanie padło z jego ust
- Nie tak jak zawsze, ale jakoś daje radę. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna. Jestem twoją dłużniczką.
- Daj spokój każdy by się tak zachował
- Powiedz mi, że nikt o tym nie wie.- zapytałam z nadzieją
- Nikt poza mną. Nie jestem taki, żeby wszystkim odpowiadać.
- Dziękuje naprawdę z całego serca. A teraz może zmienimy temat, na coś przyjemniejszego
- Jasne to opowiedz może coś o sobie- zaproponował gdy usiadłam na brzegu, a on wykonał to samo. Rozmawialiśmy dojść długo. Najpierw ja mu opowiedziałam trochę o sobie, a następnie Seba. Nie wiem ile tak przesiedzieliśmy, ale wcale nie spieszyło nam się by wracać do reszty. Wiedziałam, że Aśka mnie zabije, bo przecież ją tam zostawiłam, ale wiedziałam też że da sobie radę. W końcu za plecami usłyszałam właśnie ja- Asie ale nie była sama
- To tu się schowaliście.- powiedziała z uśmiechem.
- Jak widać przeszkadzamy im- powiedział Krzysiek, stwierdził to pewnie po naszych minach.
- No troszkę przeszkadzacie nie zaprzecze- skomentował Sebastian. Zauważyłam, że maja swoje i nasze rzeczy. Więc postanowiłam się dowiedzieć dlaczego.
- Po co wam te rzeczy- mówiąc, wskazałam na to co trzymali w rękach.
- Bo reszta poszła, a my postanowiliśmy dołączyć do was. Chyba się nie gniewacie- wyprzedził Asie, Krzysiek chociaż to ona zabierała się do mówienia
- No dobra, wybaczamy wam. Prawda Ewa- spojrzał na mnie tymi oczami takie głębokie, nie potrafiłam długo na nie patrzeć.
- Tak, tak- powiedziałam krótko i położyłam się na plecach, zatapiając się we własnym świecie. Podobał mi się Sebastian, to naprawdę przystojny chłopak. Tylko co on myśli o mnie. Słyszałam jak rozmawiają, lecz nie przysłuchiwałam się co dokładnie mówią. W pewnym momencie odpłynęłam, po prostu usunęłam. 
Właśnie się obudziłam, już miałam otwierać oczy, gdy usłyszałam rozmowę między chłopakami. Czyli Asia gdzieś poszła pewnie. Rozmowa dotyczyła mnie. Bardzo się zdziwiłam. Pewnie myśleli, że nadal śpię.
- Ona jest śliczna, patrz jak słodko śpi- jejciu jakie to słodkie, podobałam mu się, jest taki uroczy.
- Mi tam się podoba ktoś inny ale to już wiesz. To jak planujesz ją lepiej poznać- to powiedział Krzysiek
- Muszę, bo jak nie spróbuje będę bardzo żałował- ja też bym żałowała pomyślałam.
- To życzę powodzenia stary. Teraz cicho bo idzie Asia- i skończyli temat, należało by się zaraz przebudzić. Ciekawa byłam kto podoba się Krzyśkowi. Pewnie mówił ale nie słyszałam rozmowy od początku. W końcu zaczęłam się niby budzić. Wszyscy spojrzeli w moją stronę z uśmiechem. Co ja też zrobiłam.
- Czemu daliście mi spać, mogliście mnie obudzić
- Jak widać nie mogliśmy- odpowiedział Sebastian
- To jak zbieramy się już? I pamiętać widzimy się wieczorem.- nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Wieczorem?- spytałam, czy przypadkiem się nie przesłyszałam.
- No tak, wszyscy się dzisiaj spotykamy- powiedziała Asia jakby to było logiczne. Jednak nie dla mnie, ale po spaniu zawsze tak mam. Wyszliśmy z plaży pożegnaliśmy się i my z Asią poszłyśmy w swoją stronę, a chłopaki w swoją. I tak mieliśmy się jeszcze z nimi dzisiaj spotkać. Jednak cieszę się, że poszłam bo naprawdę miło spędziłam ten czas. Oby takich więcej.


No i jest kolejny. Wiem, że nie jest doskonały. Teraz będę dodawać trochę rzadziej ze względu na szkołe ale wiem że ci stali czytelnicy będą czekać na kolejne i bardzo ale to bardzo wam dziękuje. Jesteście kochani <33. Te komentarze to taka dla mnie motywacja. Wielkie wielkie dzięki :*

poniedziałek, 3 lutego 2014

Informacja

Witam was kochani teraz niestety mam koniec ferii, dlatego też rozdziały nie będą dodawane codziennie z braku czasu. Będę starała się dodawać po dwa w ciągu tygodnia. Mam nadzieję że to rozumiecie, bo nauką też muszę się zająć. A w tym tygodniu od razu po powrocie do szkoły mamy sprawdziany i kartkowki. Jutro postaram się dodać. Tak koło 19/20. Z góry was przepraszam <3

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 12

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))

________________________________________



Wstałam o 9 ale tylko dlatego, że mamy iść nad wodę. Pierwsze co zeszłam na dół na śniadanie, które już czekało na mnie i Marka, ale jego jeszcze nie było w kuchni. Piękny zapach jajecznicy roznosił się po całej kuchni. Podeszłam do blatu, aby nalać sobie soku, bo jakoś nie mam ochoty na herbatę. Jest zbyt gorąco. Usiadłam na jednym z miejsc przy stole i zaczęłam konsumować śniadanko. Gdy już prawie skończyłam, do kuchni wszedł jeszcze zaspany Marek. Śmieszny widok, do którego jeszcze się nie przyzwyczaiłam. No bo wcześniej nie paradował po moim domu chłopak w bokserkach, ale czas się przyzwyczaić.
- Cześć, przygotowałaś mi śniadanie?- pytał spoglądając na drugi talerz z jajecznicą
- Yyy.. nie jak przyszłam już było gotowe to pewnie twoja mama zrobiła
- No tak możliwe. A nie wiesz gdzie ona jest?
- Nie jeszcze jej nie widziałam dzisiaj. Pamiętaj że o 10.45 wychodzimy.
- Wiem pamiętam.- Przy czym zaczął jeść, a ja swój talerz i szklankę włożyłam do zmywarki. Miałam już iść na górę, jednak zatrzymał mnie głos chłopaka. Więc się odwróciłam
- Nalejesz mi soczku? Prooooszę- przy tym tak słodko się  uśmiechnął
- A to tyłka ruszyć nie możesz. I nie strzelaj takich min bo  na mnie to nie działa.- i poszłam, niech nie myśli że ja to jakaś służąca i będę mu wszystko podawać. Było dzisiaj naprawdę gorąco, wiec postanowiłam wziąć zimny prysznic. Naszykowałam biało-czarny kostium, szare szorty we wzorki, białą bluzkę z czarnymi rękawkami w paski, czarne sandałki i większą różową torbę. Weszłam do łazienki wzięłam prysznic jednak nie myłam włosów. Umyję jak wrócimy z plaży. Po osuszeniu ciała i nałożeniu balsamu, ubrałam przygotowany kostium i ciuchy. Następnie związałam włosy w koka. Nie malowałam się bo nie było sensu. Wyszłam z łazienki i spojrzałam w stronę łóżka, na którym siedział Ciapek. No tak nie był na spacerze- pomyślałam. Podeszłam do niego, pogłaskałam i zapytałam:
- Idziesz z nami nad wodę?- na co ten tylko po merdał ogonem na znak radości.
    Była już 10.30 zeszłam na dół. Myślałam, że Marek już czeka. Jednak jego jeszcze nie było
- Marek, rusz dupę za chwilę wychodzimy.
- Zaraz, przecież jeszcze nie wyszłaś, beze mnie i tak byś nie wyszła- stwierdził na co tylko westchnęłam. Ciapkowi zapięłam smycz do obroży, też był gotowy tylko tamten się wlecze bo jeszcze zapomniał okularów i musiał wrócić. W końcu zjawił się i mogliśmy wyjść. Nikogo nie było w domu, więc drzwi zamknęliśmy na klucz. Doszliśmy jak zwykle pod  biedronkę bo tam zazwyczaj się spotykamy. Asia na nas czekała. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek, a Marek podał jej rękę. Weszliśmy jeszcze do biedronki, a następnie w kierunku plaży. Koniecznie trzeba się będzie nasmarować kremem aby się nie spalić bo słońce dzisiaj nieźle daje. Na plaży było bardzo dużo ludzi, praktycznie cała była zajęta. Jednak znaleźliśmy trochę miejsca aby rozłożyć ręczniki, nawet blisko wody. 
- Idziecie do wody?- zapytał mój "braciszek" kiedy już pozbyliśmy się zbędnych ubrań.
- Ja idę- powiedziałam i wstałam, a za mną to samo zrobiła Asia, Ciapek poleciał za nami lecz nie wszedł do wody.
   W wodzie byliśmy około pół godziny, chłapaliśmy się, Marek wrzucał nas do wody. Jednym słowem jak dzieci. My nie zwracaliśmy uwagi, gdy ktoś krzywo na nas patrzył. Przecież każdy może się trochę powygłupiać. Położyłam się na swoim ręczniku, Asia poszła do baru, który był obok zapytać czy mają serwetki. Nikt z nas nie miał chusteczek. Za to Marek poszedł oddzwonić bo ktoś do niego dzwonił. Kiedy tak leżałam sama, przyglądałam się chłopakom, którzy grali w siatkę w kółku. Było ich pięciu. Gra szła im nawet w miarę. Dwóch było dość przystojnych. Stop. Przecież nie miałam na siłę rozglądać się za osobnikami z płci przeciwnej. Wróciła Asia w ręce trzymając serwetki. Czyli udało jej się zdobyć pewnie podziałał jej urok osobisty. Też się dziwiłam, że taka ładna dziewczyna jak ona jest sama. Jak to jest? Położyłam się na brzuchu i zaczęłam swoje opalanie. Słyszałam jak Marek dołączył i coś mówił lecz ja się nie przysłuchiwałam. Poczułam jak mnie lekko pieką plecy. Prawdopodobnie usnęłam, a oni mnie nie obudzili. Czułam jak mam czerwone plecy, bo nawet nie mogłam się na nich położyć. Obydwoje zamiast mi współczuć to się ze mnie śmiali. Niedobrzy są, źli ludzie. Tylko pocieszał mnie mój piesek. Kiedy tak ubolewałam zorientowałam się, że Marek już się ubiera.
- Co ty robisz?- trochę dziwne pytanie, ale jakoś przeżyje to
- Nie widzisz? Ubieram się- No tak głupie pytanie, głupia odpowiedź.
-No tak widzę ale czemu?
- Mówiłem wcześniej mogłaś słuchać. Umówiłem się z kolegą.
- Ty tu masz już jakiś kolegów? Zresztą nie ważne, To nareczka. O weź już ze sobą Ciapka.
- Popatrz że mam. Okej Ciapek chodź. To paa. Teraz musisz sobie przód tak samo opalić-wystawił w moją stronę język, a Asi podał rękę.  Poszedł, zostałam teraz tylko z moją przyjaciółką. Asia przeglądała coś w telefonie, a ja postanowiłam wejść do wody ochłodzić się. Plecy bolały mnie strasznie. Po chwile zorientowałam się, że Asiczka idzie koło mnie i w pewnym momencie jakiś chłopak ja pochlapał specjalnie. To był jeden z tej piątki co grała w piłkę. Właśnie wchodzili do wody. Jeden na mnie spojrzał i z resztą popłynął na drugą stronę rzeki aby poskakać. Ja z Asią też stwierdziłyśmy, że czas wracać do domu. Kiedy już sie ubierałyśmy spojrzałam w stronę tych chłopaków, którzy skakali tam na skoczni. Teraz to raczej nie skakali tylko patrzyli na nas, chwile później płynęli na nasz brzeg. Stanęli przy swoich ręcznikach. My tylko przyglądałyśmy się jak jakieś idiotki. Oni zaczęli się wycierać, a ja skierowałam słowa do Asi
- Oni już też idą akurat jak my?
- Też się zastanawiam.- Byłyśmy już ubrane tylko jeszcze schować ręcznik i mogłyśmy iść. I właśnie wtedy spojrzałam na nich i szybko do mojej towarzyszki powiedziałam
- Rany oni tu idą. -Asia szybko spojrzała, ale nie zdążyła nic powiedzieć bo już byli koło nas.
- Już idziecie?- zapytał jeden z nich. Był jednym z najładniejszych. Kiedy się przedstawił okazało się że ma na imię Krzysiek. Drugi też był przystojny i miał na imię Sebastian. Reszta to Patryk, Maciek, Szymon. Przywitałyśmy się z każdym i Aśka się odezwała.
- Tak niestety, a wszystko przez nią bo się za bardzo spaliła- wszyscy się zaśmiali, a ja czułam że jestem cała czerwona. 
- Może podacie swoje numery gadu?- zapytał o ile się nie mylę Patryk.
- Ja nie pamiętam, ale jutro też będziemy.
- Okej, to nie zatrzymujemy was. Do jutra- Odparł ten co mi się cały czas przyglądał Sebstian. To właśnie ten co wcześniej się na mnie patrzył. Odeszłyśmy, byłyśmy już kilka metrów, obejrzałam się za siebie a za nami biegło dwóch z nas. Krzysiek i Maciek. 
- To może dacie nam numery? - odezwał się Krzysiek jak już do nas doszli. Podałyśmy i już skierowałyśmy nogi do mnie do domu, bo Asi nie chciało się samej siedzieć w domu. Zastanawiałam się jak to będzie jak jutro tam pójdziemy. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, a z drugiej miałam stresa co o mnie sobie pomyślą. Aśka gadała cały czas na ich temat ale nie wsłuchiwałam się co mówi. Usłyszałam tylko że podoba jej się Krzysiek. Właśnie on i Sebastian byli najprzystojniejsi z całej piątki. Krzysiek miał włosy dłuższe w kolorze hmm... biszkoptowym. Jasne że farbowane. Był wyższy od nas miał z 180. Strzelam też że miał fajny styl ubierania. Charakteru nie mogę oceniać bo go nie znam. Za to Seba ma włosy trochę krótsze od Krzyśka, które stawia sobie do góry. Wzrostowo też tak jak ten pierwszy. Myślę, że są od nas starsi o rok, dwa. Ale co to jest. Ten Sebastian mi się podobał, tylko ciekawe czy ja jemu również.
    Dotarłyśmy do domu byłam jakoś zmęczona. Poinformowałam Asię, że idę wziąć prysznic i też tak zrobiłam. Najpierw naszykowałam czystą bieliznę i odpowiednie ciuchy. Asia w tym czasie włączyła sobie laptopa i coś tam robił. Po prysznicu wytarłam ciało nałożyłam bieliznę i spodenki, wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki trzymając w rękach koszulkę i balsam po opalaniu. 
- Posmarujesz mi plecy- zrobiłam proszące oczka tak że nie odmówiła. Kiedy już do końca byłam ogarnięta zaproponowałam mojej przyjaciółce, żeby się wykąpała jednak powiedziała że zaraz idzie. Chwilę pogadałyśmy i przerwał nam dźwięk przychodzących smsów. Okazało się że są identyczne co wywołało u nas atak śmiechu. A brzmiał: " Hej z tej strony Patryk. Ten z plaży pamiętasz? Podasz mi swój numer gadu?" Zdecydowałyśmy odpisać to samo tylko zmieniając numery gg. Wysłałyśmy je w tym samym momencie, a treść wyglądała " Jak mogła bym nie pamiętać. Przecież to było z 2 godziny temu. Jasne trzymaj (tu podany została numer). Miłego dnia przystojniaku :* ". Mimo że nie był on zbyt przystojny tak postanowiłam napisać. Byłam ciekawa co o nas myślą. Bo przecież myślenie chłopaków jest jakieś inne- dziwne. Może zacznie się teraz jakaś przygoda mimo, że już nie długo szkoła. Właśnie szkoła yhh.. ostatnia klasa gimnazjum. Egzamin zbliża się wielkimi krokami, do tego wybór dobrej szkoły, odpowiedniej dla mnie. To będzie takie ciężkie do wybrania. Mimo, że mówię ciągle że zostało dużo czasu to nim się nie obejrzę będę musiała zdecydować. Nie chce później żałować że wybrałam źle. Sama do końca nie wiem co chciała bym robić, do jakiej szkoły iść, na jaki profil. Asia poszła jakieś 15 minut temu, a ja siedzę i zastanawiam się jak głupia, co chyba nie wychodzi mi na dobre.
        Do pokoju wszedł Marek aby zawołać mnie na kolację. Jej nawet nie spodziewałam że mogło tak szybko zlecieć jak Asia poszła była 17 a teraz jest 19.17. Wstałam i ruszyłam za nim do kuchni. 
- Dzień dobry wszystkim i smacznego.
- Dziękujemy, siadaj i jedz- odparła Sylwia. Na kolację zrobiła zapiekankę z serem i makaronem. Była bardzo dobra. Zjadłam wszystko co miałam, podziękowałam i poszłam do korytarza wołając mojego yorka, który nim się obejrzałam był już przy mnie. 
Wyszłam i szliśmy tak powoli. Pogoda już trochę była lepsza, nie było tak gorąco, upalnie. Ale troszkę jeszcze duszno było. Doszliśmy do parku w którym nie było nikogo. Panowała cisza, więc puściłam Ciapka aby trochę pobiegał. Czułam że ktoś za mną, niestety coś mi mówiło, żeby się nie odwracać. A może po prostu się bałam. Jednak zebrałam odwagę w sobie i powoli zaczęłam się odwracać jednak do końca nie miałam takiej możliwości. Poczułam jak ten ktoś łapie mnie mocno w tali, a drugą ręką zakrywa usta. Tą jedną ręką zaczął mnie obmacywać, już wiedziałam do czego to prowadzi. Zaczęłam piszczeć jednak to było ciężkie. Posadził mnie na ławce i usiadł na mnie. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. 
- Ej zostaw ją- te słowa były dla mnie wybawieniem od tego do czego prawie doszło. Jakiś chłopak podbiegł do nas i podniósł go ze mnie po czym jego pięść obiła się o jego twarz. Ten co chciał mnie skrzywdzić odszedł. Ja siedziałam skulona na ławce i wtedy podszedł on
- Nic ci nie jest?- podniosłam głowę z kolan i nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam- Ewa? Ciiii nie płacz. - Poczułam jak Sebastian bo to był on przytula mnie. Ja się w niego mocno wtuliłam.
- On.... on chciał- lecz nie mogłam skończyć tego bo znowu wybuchłam płaczem.
- Wiem, ciii nie płacz, na szczęście do niczego nie doszło.
- Gdyby nie ty.... dziękuje.- powiedziałam. Nie wiem ile tak przesiedzieliśmy.Już się w miarę uspokoiłam, jednak nadal byłam roztrzęsiona. W końcu sobie przypomniałam że przyszłam tu z Ciapkiem zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było.
- Przyszłam tu z psem... yorkiem.Widziałeś go gdzieś?- znowu miałam łzy w oczach.
- O niego ci chodzi?- zapytał i wskazał na psa który siedział na ławce obok niego. Ja nie zastanawiając się znowu go przytuliłam- Domyśliłem się że on jest twój.
- Dziękuje, naprawdę z całego serca. Pewnie się spieszysz a ja cię na tyle zatrzymałam.
- Nigdzie się nie spieszę byłem po prostu się przejść.- odparł byłam mu wdzięczna jak nigdy nikomu innemu.- Chodź odprowadzę cię do domu.- wstał i wziął na ręce Ciapka. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Wracaliśmy w totalnej ciszy, która była mi potrzebna. Gdy zatrzymaliśmy się pod domem, pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoim kierunku. Było mi niedobrze gdy pomyślałam co mogło się w tym parku zdarzyć. W domu byłam po 21. Bez żadnych rozmów, poszłam do pokoju i od razu poszłam spać.




Jest po ciężkich trudach ale jest. Dzisiaj nie miałam weny. Było mi tak ciężko pisać i pewnie jest nudny, ale tak długo go pisałam z przerwami. Jednak mam nadzieję że go docenicie. Nie zawsze mam pomysly. Mimo że nie miałam pomysłów obiecałam, że będzie to słowa starałam sie dotrzymać. Dziekuje za wszystkie komentarze i wejścia jesteście kochani <33333

piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 11

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci
skomentować bo dla ciebie to
chwila a dla mnie informacja że
ktoś to czyta i że mam dalej pisać.
Możecie też anonimowo jeśli ktoś
nie ma konta więc będę wdzięczna.
A linki zostawcie w zakładce
SPAM :))
_____________________

Oczami Ewy

   Po pożegnaniu się z Markiem, skierowałam się do domu. Oznajmiłam, że już wróciłam i poszłam na górę. Tak jak wcześniej umówiłam się z Asią na skype, więc musiałam włączyć laptopa. Zalogowalam się na skype i już widziałam że moja przyjaciółka jest dostępna. Nie czekając dłużej zadzwoniłam do niej. Odebrała od razu.
- No wreszcie, już myślałam że zapomniałaś że mamy gadać.- jak miło mnie przywitała pomyślałam.
- Ja bym zapomniała, no coś ty po prostu dopiero wróciłam
- Ooo, a gdzie byłaś?- ahh ta jej ciekawość.
- A z Markiem, ale nie o tym miałyśmy gadać.- i wtedy powiedziałam jej jak dokładnie przebiegła kolacja oraz co się na niej dowiedzieliśmy. Kiedy skończyłam, patrzyłam jak Asia składa moje słowa w całość. W końcu się odezwała.
- Czyli jutro już nie będziesz jedyną kobietą w domu.- bardziej stwierdziła niż zapytała. Oczywiście miała na myśli Sylwie. Ja tylko potwierdziłam poprzez kiwnięciem głowy. Pogadałyśmy jeszcze koło pół godziny i skończyłyśmy nasza videokonferencjie. Ja zeszłam jeszcze na dół z powodu, iż byłam głodna. Będąc już w kuchni zrobiłam sobie herbatę, kanapki które położyłam na talerz i znowu znalazłam się w swoim pokoju. Zajadałam się kanapkami, pisząc przy tym z koleżanka na fb. Jednak postanowiłam iść się już umyć, a następnie spać, bo przecież jutro miałam iść do Marka pomóc mu się pakować. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wzięłam koszulę i poszłam do łazienki. Po szybkiej kąpieli mogłam już leżeć w swoim łóżku i odpłynąć w krainę Morfeusza.
   Rano budzik zadzwonił równo o 8.30, bardzo nie chciało mi się wstawać, jednak chyba nie miałam wyjścia. O 10 mam być już u Marka. Wstałam, wzięłam czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Ta poranna rutyna. Szybki orzezwiający prysznic już do końca postawił mnie na nogi. Po dokładnym osuszeniu ciała, nałożyłam wcześniej przygotowaną bieliznę i zaczęłam rozczesywać włosy, a następnie wysuszyłam i wyprostowałam.  Jak zwykle delikatny makijaż i mogłam wyjść z łazienki. Podeszłam do szafy wybierając różowe spodenki w białe gwiazdki, białą bluzkę na krótki z czarnym napisem i czarne trampki. W kremową gładką torebkę włożyłam portfel, legitymację, klucze, chusteczki, błyszczyk i jeszcze kilka potrzebnych rzeczy. Na dole tak jak w całym domu panowała cisza co oznaczało że tata jest w pracy. Gdy dotarłam do kuchni leżała na stole karteczka adresowana do mnie:

Ewciu,
Ja jestem w pracy, z tego co wiem idziesz do Marka im pomóc, ja do wieczora muszę pracować i trochę zmieniali mi plany. Mam nadzieję że dacie sobie radę.
Kocham cie tata.

Rozumiałam go, przecież nie może tak po prostu nie iść do pracy. Na śniadanie zjadłam płatki z mlekiem. Po zjedzeniu posiłku udałam się jeszcze na górę po torebkę w której wszystko już miałam oraz okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z domu dokładnie zamykając drzwi i kierowałam się spacerkiem w stronę domu Marka. Pogoda była wspaniała, słoneczko świeciło ptaszki śpiewały, cała natura cieszyła się taką pogodą. Właśnie przechodziłam przez park. Ludzie spacerują z dziećmi, swoimi pieskami, niektórzy gdzieś się śpieszą. Zakochane pary nie widzą nic poza sobą. To taki wspaniały widok, którego ja nie doświadczyłam, nie bałam zakochana mimo że chciałam, ale przecież nie można na siłę szukać, ponieważ nie znajdziemy takiej miłości. Ona musi przyjść sama, do mnie widocznie jej się nie spieszy. Tylko czy ja się powinnam cieszyć. Zakochanie jest piękne, każdy człowiek potrzebuje takiego uczucia, nie tylko ze strony rodziny. Widoczne na mnie jeszcze nie pora. Coraz bliżej byłam mojego wyznaczonego celu. Minęłam park, więc teraz to już rzut beretem. Jednak coś mi się rzuciło w oczy,a mianowicie jedna para. Była to Olga z jakimś chłopakiem. To pewnie ten co mówiła że poznała go na wakacjach. Musiałam później zadzwonić i się o to wypytać. Cieszyłam się że poznała kogoś należało jej się, widać że jest szczęśliwa, więc trzymam za nią kciuki. Stałam już przed domem na którym widniał numer dokładnie taki sam jaki dostałam od chłopaka. Dom był dwu piętrowy, ściany w kolorze szarym, a na dole pasek kamyczków trochę ciemniejszych od farby. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi nie kto inny jak on. Przywitałam się, po czym zaprosił mnie gestem ręki do środka. W przedpokoju był na ziemi ciemne panele, ściany były jaśniejsze ale też w kolorze brązu. Meble które się tam znajdowały były dobrze dopasowane wymiarowo i kolorystycznie. Na dole po prawej stronie znajdował się salon a po lewej kuchnia. W salonie znajdowały się schody na górę. Salon był także urządzony z gustem. Jasne ściany pasowały do ciemniejszych mebli, kanapa była też jasna jak ściany. Ciekawe czy to oni urządzali czy już było tak wyposażone. Gdy stałam tak w salonie usłyszałam pytanie
- Chcesz coś do picia?
- Tak poproszę jeśli masz sok pomarańczowy
- Jasne już nalewam- byłam pewna że właśnie teraz się uśmiecha. Położyłam torebkę i usiadłam na dość wygodnej kanapie. W tym momencie wszedł do salonu i postawił przede mną szklankę z sokiem.
- A twoja mama gdzie?
- Poszła załatwić jakieś ostatnie sprawy związane z wynajęciem domu.
- No tak, to co bierzemy się zaraz do roboty?
- Jasne, został jeszcze mój pokój, łazienka i pokój mamy ale to ostatnie pomieszczenie sobie sama spakuje.
- Kuchnia i salon zostaje?
- Tak bo wy macie wszystko pewnie, a to zostawiamy tym co się tu wprowadzą.
- Mhm, no to do roboty. Zaczynamy od twojego pokoju?
- Tak chodź.- Powiedział, wstając i idąc na górę co uczyniłam i ja. Na piętrze były cztery pomieszczenia. Pierwsze po prawo to łazienka co mi powiedział, drugi to jego pokój, co musi oznaczać że jeden z dalszych to pokój Sylwi, a kolejny pewnie wolny. Gdy przekroczyłam próg jego pokoju, rozejrzałam się dokładnie. Panował tam porządek co u chłopaków rzadko można to spotkać. Na wprost było okno, w końcu pokoju też było łóżko. Po prawej stronie stała jeszcze szafka nocna i biurko. Za to po lewej znajdowała się szafa i komoda. Na środku pokoju był niewielki dywan. Ściany były w kolorze ciemnego fioletu. A cały pokój był dość duży.
- No mała tu masz pudła, do roboty.
- Tylko nie mała- zagroziłam palcem. Fajnie się przy tym bawiliśmy. Dużo śmiechu było jak sobie śpiewaliśmy, jeżeli to można nazwać śpiewaniem. W pewnym momencie w drzwiach pokoju stanęła Sylwia z uśmiechem zapytała
- Co tu się dzieje? - ja się zdziwiłam że nawet nie słyszeliśmy kiedy przyszła.
- Dzień dobry- tylko tyle odparłam
- Cześć mamo, jak widzisz panujemy moje rzeczy, tobie też bym radził
- Widzę, widzę. Cieszę się że macie dobry kontakt. To nie przeszkadzam.
Kiedy wyszła spojrzeliśmy na siebie, znowu wybuchając śmiechem, mimo że nie było powodu. I tak zleciało całe pakowanie w tym zjedliśmy obiad. O 16 przyjechał bus co miał przewieźć spakowane w kartony rzeczy. Pojechaliśmy za busem Sylwi samochodem. Ja nic się nie odzywałam tylko patrzyłam się przez okno ma zmieniający się co sekundę krajobraz. Droga z jednego domu do drugiego zajęła nam 10 minut. Taty jeszcze nie było w domu ale ja miałam klucze więc otworzyłam i wszystko postawiliśmy narazie w salonie. Sylwia zapłaciła panu który przewiózł kartony i też weszła za nami do salonu.
- Więc teraz to mój nowy dom- skomentował Marek.
- A co nie podoba ci się?- zapytała jego mama.
- Jest super tyle ze już mam dość przeprowadzek- tak wspominał mi, że często sie przeprowadzali przez co nie mógł sobie znaleść kolegów. Ale kiedy już w Gorzowie sobie znalazł okazało się że znowu się przeprowadzają. Teraz ma nadzieję, że to się zmieni.
- Synku, teraz obiecuję, że już zostajemy tu- na co się uśmiechnął i przytulił się do niej, a ja po prostu się przyglądałam. Ja nie pamiętam mamy miałam wtedy dwa latka kiedy odeszła od mojego taty razem z moją siostra. Miałam zamiar iść do kuchni zrobić sobie herbatę, co zaproponowałam tej dwójki czy też chcą. W kuchni wyjęłam trzy kubki i wrzuciłam saszetki. Czułam, że ktoś mi się przygląda więc sie odwróciłam. Była to szczupła brunerka wybranka mojego taty
- Coś nie tak?- spytałam z ciekawości
- Nie, po prostu chciałam z tobą porozmawiać.- nie wiedziałam o czy więc czekałam aż powie coś więcej - chciałam ci podziękować, że mnie zaakceptowałaś, mnie i mojego syna. Wiem, że jestem dla ciebie obca, ale chce abyś pamiętała, że o wszystkim możesz ze mną rozmawiać.
- Bardzo was polubiłam i chce aby mój tata był szczęśliwy a przy pani właśnie taki jest. I dziękuje za taka możliwość.- Ta nic nie mówiąc przytuliła się do mnie, co po chwili odwzajemniłam. Woda na herbatę się gotowała więc odsunęłam się i zalałam herbaty. Nowakowska, bo tak miała na nazwisko, pomogła mi z zaniesieniem jej do salonu. Marek oglądał film więc dołączyłyśmy do niego. Koło 19 wrócił tata, przywitał się z nami i poszedł do kuchni a za nim Sylwia. Ja wstałam a Marek zapytał się gdzie idę.
- Wezmę Ciapka i przejdę się do sklepu
- Mogę iść z tobą
- Pewnie, to zaraz wychodzimy- poszłam jeszcze na górę wzięłam biały sweterek, telefon oraz smycz Ciapka. Schodząc wolałam yorka, jak się okazało stał już przy drzwiach razem z chłopakiem.
    Chodząc po parku rozmawiałam zawzięcie z moim "braciszkiem" a piesek biegał, za piłką która mu rzucaliśmy.
- Ewa? - usłyszałam za sobą więc się odwróciłam
- Asia hej kochana- rzuciłam się jej na nią- co tu robisz sama?
- A byłam się przewierzyć a ty?
- Ja jestem na spacerze z Ciapkiem i .. a no właśnie to jest Marek mój brat, a to Asia moją przyjaciółka.- podali sobie ręce i wszyscy poszliśmy dalej.
    Po godzinie chodzenia odprowadziliśmy Asiczkę. Sami kolejno poszliśmy do naszego domu. Jutro mamy wszyscy iść na plaże jeśli będzie ładną pogoda. W domu było ciemno, pewnie już spali w końcu pracują to są zmęczeni. My pogadaliśmy jeszcze jakiś czas i poszliśmy każdy do swojego pokoju.


Kolejny jest !!! Też jakiś nudny ale to dlatego że muszę jakoś rozwinąć akcje. Dziękuje za wszystkie komentarze. Przedewszystkim dziękuje tym wiernym czytelnika którzy wszystko czytaja j komentują <33333. To daje mi dodatkową wene.  Dziękuje za tyle wyświetleń. Za wszystko :* 

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 10

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))

_____________________

Rano wstałam koło 9 domyśliłam się, że Marek jeszcze śpi. Ale postanowiłam zajrzeć do pokoju, w którym spał i który niedługo będzie należał do niego. Jak już mówiłam spał słodko, więc na razie go nie budziłam. Taty nie było w domu pewnie prosto od Sylwii poszedł do pracy. Tak jak obiecałam wczoraj, że zrobię na śniadanie naleśniki, dotrzymałam słowa. Zeszłam do kuchni i naszykowałam potrzebne składniki. Po około 20 minutach był już gotowy cały talerz naleśników, który położyłam na stole i nutellę. Marek nie pojawił się w kuchni, więc pewnie sobie śpi. Ale z niego śpioch od razu przyszło mi to do głowy, skoro tak to trzeba mu zrobić pobudkę. Poszłam do swojego pokoju wzięłam gwizdek i po cichu weszłam do pokoju obok. Stanęłam koło łóżka, nachyliłam się bliżej jego twarzy i z całej siły zagwizdałam. Marek tak się wystraszył, że spadł z łóżka
- Co się do cholery dzieje?- padło pytanie, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Spojrzał na mnie groźnie, wiedziałam, że chce się zemścić. Zaczęłam się cofać w stronę wyjścia, a po chwili ruszyłam szybko, a za mną Marek. Był jednak szybszy, złapał mnie w kuchni, chwycił za spryskiwacz który stał na parapecie.  Już wiedziałam co teraz zrobi. Chwile później byłam prawie cała mokra. Jednak mam do siebie dystans i śmiałam się razem z nim.
- Za karę to nie powinnam ci dać tych naleśników- powiedziałam i wystawiłam język
- Ale wczoraj obiecałaś i nie masz wyjścia.
- No i tu mnie masz dobra to jemy, bo muszę się przebrać i ogólnie ogarnąć
- Ja też, ale wiadomo mi to krócej zajmie.- podsumował z uśmiechem
- To świetnie się składa weźmiesz Ciapka na spacer. Zrobisz to dla mnie- mówiąc to zrobiłam maślane oczka.
- Ehh, niech będzie.
Po zjedzeniu oraz wspólnym,zmywaniu naczyń, ruszyliśmy na górę ja do swojej łazienki, a Marek chyba do swojej.
   Naszykowałam sobie czystą bieliznę, krótkie spodenki w kolorze turkusowym, białą bokserkę i czeszki w tym samym kolorze co spodenki. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się, związałam włosy w koka, podkreśliłam oczy poprzez nałożenie na rzęsy tuszu. Usta przejechałam bezbarwnym błyszczykiem i wyszłam z łazienki. Marek już chyba wyszedł z Ciapkiem na spacer, więc ja wyszłam do ogrodu. Słońce świeciło, dzięki temu była ładna pogoda. Wróciłam do domu po koc i rozłożyłam go na trawie. Najpierw usiadłam i oglądałam otaczającą mnie przyrodę. Przy płocie posadzone były drzewka, które zasłaniały ogród, dzięki temu było trochę prywatności. Brązowa altanka stoi kawałek od domu po lewej stronie, a po prawej huśtawka. Koło domu po prawej ładnie prezentowały się różne rodzaje kwiatów. Ścieżka która prowadziła na przód domu, w nocy oświetlana jest małe lampki. W końcu położyłam się na plecach i przyglądałam jaki kształt przypomina dana chmura. Niektóre były przedziwne. Jedna przypominała biedronkę, druga kwiatka, a jeszcze inna dziewczynkę z kotkiem. Może to ja mam tylko taka dziwna wyobraźnię. Chmurki co chwilę zmieniały, kształt jednak ktoś przerwał mi w tym relaksującym momencie. To był nie kto inny jak Marek, najpierw się zaśmiał lecz po chwili zrobił to samo co ja, czyli położył się koło mnie.
- Nad czym myślisz? - po chwili ciszy odezwał się pierwszy
- A tak po prostu patrzę sobie na te chmurki i w sumie to szczególnie, o niczym nie myślę.
- Rozumiem, twój Ciapek się wybiegał po parku i teraz jest chyba w salonie.
- Dobrze, bardzo ci dziękuje.- byłam mu wdzięczna, że zrobił to za mnie.
- Nie ma sprawy, dzisiaj mieliśmy się spotkać. Czy to nadal aktualne?
- No pewnie zabiorę cie tam gdzie obiecałam.- to że okazało się, że jedyne możemy się przyjaźnić, to nie ma znaczenia.
- To ja idę do siebie do domu ogarnę się, wpadne tu o 17 okej?
- Jesne, ja idę posprzątać w pokoju, bo sam się nie posprząta.
- Hahah jeszcze tego byś chciała, musisz trochę się ruszać, a nie. No chyba, chcesz się w drzwi nie mieścić.
- Spadaj- skomentowałam, pomachałam mu i poszedł.
   Ja wzięłam się za sprzątanie. Trochę miałam nie porządek, jednak po chwili było już widać jakiś efekt. Przy głośnej muzyce lepiej mi się cokolwiek robi i tym razem też tak było. Przerwał mi moje sprzątanie dźwięk przechodzącego sms-a. Rzuciłam się na łóżko i przeczytałam wiadomość od Asi: " Hejka malutka. Jak tam po wczorajszej kolacji?" Nie czekałam i obrazu jej odpisałam: "Spotkanie się udało, ta Sylwia jest bardzo miła i jej syn to samo. Nie uwierzysz kim okazał się ten chłopak". Zaraz odpisała pewnie była ciekawa i się nie pomyliłam: " To cieszę się że nie jest to żadna wiedźma. Kto taki? Gadaj szybko". Zanim odpisałam zastanawiałam się czy powiedzieć jej o tym że jutro zaczynają się do nas przeprowadzać. Zdecydowałam jednak że powiem jej wieczorem, zadzwonie co niej na skype. Więc odpisałam: " To jest ten Marek co na mnie przedwczoraj wpadł. Z jednej strony szkoda bo mi się spodobał, a z drugiej dobrze bo go polubiłam oraz dogaduje się z nim. Słuchaj bądź wieczorem na skype, bo teraz sprzątam". Odpisała " Okej, pogadamy później. Łał nie spodziewała bym się, że to on. Do wieczora."
Wzięłam się do dalszego sprzątania. Po około godzinie było od razu dużo lepiej. Poszłam do kuchni i wstawiłam makaron. Postanowiłam zrobić obiad, a miałam ochotę na rosół. Nim się obejrzałam była już prawie 14. Gdy odcedziłam makaron wstawiłam wodę na rosół. Po przygotowaniu usiadłam i zaczęłam jeść to co zrobiłam. Kiedy już kończyłam do domu przyszedł tata, przywitał się i poszedł do łazienki umyć ręce a ja nalałam mu rosół.
- Dziękuje ci, a jakie masz plany na dzisiaj?
- A idę z Markiem na spacer.
- Okej, chcesz coś pieniędzy?
- Nie mam jeszcze ale i tak nie będą mi raczej potrzebne.
- Dobrze a o której idziesz?
- O 17 ma przyjąć. Jestem na górze jak coś
- Jasne- powiedział gdy byłam już przy schodach.
   W pokoju włączyłam laptopa, oblukałam fb, fbl ale nic ciekawego nie było. Wyłączyłam lapka i stwierdziłam, że pomaluje paznokcie. Akurat zdążą mi wyschnąć, by później jeszcze się ogarnąć do wyjścia. Tak zrobiłam, wybrałam kolor granatowy. Gdy już były suche, otworzyłam szafę i wybrałam kremową sukienkę letnią przed kolana, do tego czarne sandałki plus w tym samym kolorze nieduża torebkę z ćwiekami. Zapakowałam w nią wszystko co potrzebne. Nałożyłam biżuterię, poprawiłam makijaż, spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Rozwiązałam jeszcze włosy i czekałam na dzwonek do drzwi. Po około 5 minutach w końcu go usłyszałam. Zbiegłam po schodach i kierowałam się do drzwi informując tatę, że wychodzę.
   Przywitałam się z Markiem, wyglądał jak wyglądał jak zwykle bosko (kurcze o czym ja myślę) skarciłam się w myślach. Może bym go zapoznała z Asią, pasowali by do siebie, muszę nad tym pomyśleć. Marek przerwał ciszę:
- To gdzie siostrzyczko idziemy- rozśmieszył mnie tym zdaniem
- A zobaczysz braciszku- przez całą drogę nam humory dopisywał w sumie też przez cały wieczór.
- Może jutro do mnie przyjdziesz i pomożesz pakować. Co ty na to?
- Jasne, chociaż nie będę się nudzić.

Oczami Marka:

Ciekawy byłem gdzie prowadzi mnie Ewa, mówiła że to jest dla niej wyjątkowe miejsce i pewnie takie jest. Wyglądała ślicznie, żałowałem że nie mogę z nią spróbować nic więcej. Jak pierwszy raz ją zobaczyłem wygladala jak anioł. Wtedy obiecałem sobie, że poznamy się lepiej i zawalcze o nią. Jednak teraz w takiej sytuacji będę się cieszyć jeśli będziemy się chociaż przyjaźnić.
- Słuchasz mnie?- z zamyślenia wyrwała mnie Ewa.
- Przepraszam zamyśliłem się
- A nad czym, jeśli mogę wiedzieć
- Jak to będzie, będziemy mieszkać razem i czy wszystko się ułoży. Bo jak maja się za jakis czas rozejść czego bym nie chciał. Nie wydaje ci się że trochę za szybko wszystko?- miałem trochę wątpliwości
- Są dorośli to chyba wiedzą co robią nie uważasz tak?
- Może masz rację- powiedziałem z uśmiechem, co odwzajemniła.
- Jesteśmy- na te słowa dopiero zorientowałem się że stoimy, więc się rozejrzałem staliśmy na jakiejś polanie koło wielkiego drzewa, piękne miejsce, od razu mi się spodobało. Dookoła drzewa, kwiaty, krzewy, na wprost nas płynęła rzeka, no miejsce z bajki.
- I jak podoba ci się?
- Tu jest wspaniałe. Dziękuje że pokazałaś mi takie miejsce.
- Przecież obiecałam, w końcu nie mieszkasz tu za długo.
- Siadamy? - odpowiedziała tylko potwierdziła głową.
- Muszę cie przedstawić mojej przyjaciółce.
- O nie ma problemu chętnie ją poznam. Wiesz że będę chodzic do tej szkoły co ty.- miło z jej strony że chciała mnie przedstawić, może też taka śliczna jak ona i taka miła, mądra.
- Tak, a która która klasa?
- 3b, a ty do której chodzi?
- Ooo, no patrz ja też. Moją klasa w sumie teraz nasz jest fajna, napewno cie polubią.
   Tak przegadaliśmy jeszcze z 3 godziny. Widziałem, że jej zimno więc założyłem na jej ramiona moją bluzę. Ona protestowała ale nie słuchałem.
- Wracajmy już hmm? - zaproponowałem
- No już chyba na to czas.
    Wracając też nie zamykały nam się buzie lub śmialismy się bez opamiętania. Pod jej domem się zatrzymaliśmy, pożegnałem się z nią i skierowałem chodnikiem w kierunku mojego domu. Ewa obiecała że jutro o 10 będzie już u mnie. Zapomniałem wziąć bluzę, dopiero mi się przypomniało gdy napisała mi to w sms-ie, odda mi ja jutro. Po dojściu do domu oznajmiłem że już jestem i skierowałem się do swojego pokoju. Który już jutro opuszczę. Ale przecież nie mieszkam tu długo dopiero tak od trzech tygodni więc się nie przyzwyczaiłem zbytnio. Wcześniej mieszkałem w Gorzowie. Wiadomo brakuje mi znajomych ale trzeba żyć dalej. Odpaliłem laptopa, popisałem z kumplem dość długo. W końcu poszedłem wziąć prysznic i spać, od rana czeka mnie pakowanie.

I jest wiem, że jakiś taki nudny. Jednak mam nadzieję że chodź trochę wam się podoba.

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 9

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))

_________________________________________________________________________________



       Po chwili Olek przyszedł z piłką, na co Asia zareagowała śmiechem i powiedziała, że nie będzie grać, ale ja też nie miałam takiego zamiaru tylko odłożyłam piłkę obok nas i skierowałam słowa do Asi:
- Przecież nie będziemy grać, Olek po prostu zaraz odniesie im piłkę i podziękuje w naszym imieniu.
- Noo tak to może być- spojrzała na Olka, no a on udał obrażonego.
- Asia ja na 15 muszę być w domu, więc pójdziemy za jakieś pół godziny.
- Nie ma sprawy, w sumie to dłużej by mi się siedzieć nie chciało. Olek to idź zanieś im tą piłkę i powiedz że dziękujesz.
- Niech wam będzie zaniosę.- i poszedł, my położyłyśmy się tak, żeby widzieć jak będzie im oddawał. Jednak wracał do nas znowu z piłką, a my nie wiedziałyśmy o co chodzi. Kiedy doszedł od razu się odezwał:
- Powiedzieli mi że macie same im oddać- ja spojrzałam na Asie, a ona na mnie bo nie miałyśmy ochoty do nich iść jednak chyba nie miałyśmy wyjścia. Wstałyśmy i poszłyśmy i ich kierunku, a Olek musiał poczekać przy naszych rzeczach.
- Dobrze wyglądam?- zadała Asia pytanie, gdy byłyśmy już coraz bliżej
- No w miarę, ale przecież jesteś na plaży to jak chciała byś wyglądać- nie odpowiedziała nic, ale tylko dlatego że już stałyśmy koło tych chłopaków.
- Cześć, chciałyśmy wam oddać piłkę- Asia ze znudzeniem zaczęła.
- Okej, może się przysiądziecie?- powiedział jeden z 4 chłopaków.
- Wiesz co dzięki, ale my zaraz do domu idziemy.- teraz to ja zabrałam głos
- To innym razem. A ja ciebie znam- te słowa skierował do mnie
- I ja też- wtrącił drugi
- Tak a skąd?- zaciekawiłam się, bo ja ich w ogóle nie kojarzyłam.
- Ja z wesela- kiedy to powiedział od razu sobie przypomniałam.
- Igor? No proszę jakie spotkanie ja cię nie poznałam.
- No, aż tak się zmieniłem?
- Nie, no może troszkę.- powiedziałam, i widziałam jak Asia się przygląda z uwagą tej rozmowie.
- A ja cię kojarzę z pielgrzymki.
- Jej jaką wy macie pamięć. Dobra my musimy lecieć to cześć.- i zaczęłyśmy się kierować do swoich ręczników. Postanowiłyśmy się już zbierać, więc kazałam się Olkowi ubierać i sama to samo uczyniłam. Spakowałam wszystko i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Asia się nie odzywała i wiedziałam dlaczego. To było pewne wiedziałam, że musi sobie wszystko ułożyć, jedyne co mogłam jeszcze powiedzieć to że na pewno będzie dobrze. I też to powiedziałam i przytuliłam się. Ona pożegnała się też Olkiem i ruszyła w swoją stronę, a my w swoją. Nie mieliśmy zbyt daleko bo jakieś 10 minut. Ale młody tak marudził, że marzyłam o tym aby być już w domu.
       W domu był już tata i doprawiał obiad. Najpierw miałam się wykąpać ale postanowiłam, że pierw zjem bo mój brzuch się tego domagał. Usiadłam do prostokątnego stołu a obok mnie Olek i czekaliśmy aż tata poda na talerze, bo sam się uparł, że nie chce potrzeby. Obiad był mój ulubiony warzywa na patelnię, ryż, i kawałki piersi kurczaka. Zjadłam wszystko podziękowałam i poszłam do pokoju naszykowałam ubrania i poszłam wziąć prysznic i przy okazji umyć włosy bo miałam pełno piasku jakimś cudem. Rozebrałam się i już stałam pod strumieniem letniej wody, dzięki temu nie byłam tak rozleniwiona po tym opalaniu. Kiedy wyszłam spod prysznica wytarłam mokre ciało i włosy nałożyłam balsam i bieliznę. Podstawowy u mnie jest również delikatny makijaż. Wysuszyłam moje blond włosy, związałam w "artystyczny nieład" i założyłam bandamkę. Ubrałam przygotowane ciuchy i wyszłam z łazienki. Ponieważ planowałam do tej kolacji zostać w domu ubrałam się w coś wygodnego. Położyłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Przejrzałam wszystkie strony od facebooka po fotobloga, słuchając muzyki. Miałam czas dla siebie bo na tą kolację wychodzimy o 18.30. Weszłam jeszcze na gadu gdzie zobaczyłam, że Marek jest dostępny, ale nie pisałam pierwsza z tego powodu iż nie lubię zaczynać rozmowy z chłopakiem pierwsza przez internet. Po chwili jednak napisał:
- Hej :* jak tam ci mija dzień?
- Hejka :* a jakoś leci byłam z przyjaciółką na plaży, a teraz odpoczywam. No a jak u ciebie?
- U mnie w miarę. Dzisiaj cały dzień do południa w domu byłem. Dopiero na wieczór wychodzę. To jak jutro się spotkamy?
- Pewnie ja proponuje spotkać się przy wejściu do parku. Pokażę ci pewne miejsce. Tam zawsze mam czas dla siebie, ale zrobię wyjątek i cię tam zabiorę.- Zaproponowałam i wiem że na pewno mu się spodoba.
- Okej zdaję się na ciebie w końcu to ty znasz lepiej to miasto. To pasuje ci o 17?
- Dla mnie okej. To do zobaczenia. Teraz muszę lecieć paa :*
- No papaa :*- wyłączyłam laptopa i poszłam na krótki spacer z Ciapkiem bo później ta kolacja.
      Po powrocie ze spaceru spojrzałam na zegarek i była 17.35 postanowiłam się przygotować, bo została godzina do wyjścia. Na początku poprawiłam troszkę makijaż i wyprostowałam włosy. Poszłam do szafy i wybrałam sukienkę, bo skoro to kolacja postanowiłam jakoś wyglądać. Spryskałam się perfumami, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy między innymi: małe lusterko, grzebyk, portfel, telefon, małe perfumy, błyszczyk i kilka innych pierdół potrzebnych dziewczynie. Usłyszałam wołanie taty z dołu wiec zeszłam. Gdy tata mnie z powiedział:
- Ślicznie, córeczko wyglądasz i dziękuje.
- Ty tato też się postarałeś, przecież wiem że ci zależy, wiec nie masz za co dziękować. Chcę żebyś był szczęśliwy- i tata przytulił mnie. Był ubrany w białą koszulę i czarny garnitur. Skierowaliśmy się do wyjścia i tata zamknął drzwi. Wsiedliśmy do samochodu i tata kierował się w kierunku restauracji.
     Zaparkował przed i wysiedliśmy. Teraz dopiero się stresowałam, a co jeśli źle wypadnę, jeśli mnie nie polubi ta kobieta i jej syn. Zasiedliśmy przy jednym z nakrytych stolików było kilka osób w tle łagodna muzyka. Byliśmy pierwsi wiec musieliśmy czekać. Wystrój restauracji bardzo mi się podobał taki delikatny jednak elegancki.
- Tato jak to pani ma na imię?
- Sylwia, kochanie nie przejmuj się na pewno się dogadacie i z jej synem też- powiedział ze szczerym uśmiechem
- A jej syna już poznałeś?
- Nie też dzisiaj dopiero go poznam. Podobno jest spokojny i miły.
- No to dobrze.- I właśnie teraz podeszli do nas, a tata wstał wiec ja też pierwsze co spojrzałam na tą kobietę brunetka, wysoka, ale nie wyższa od taty, szczupła i wyglądała na bardzo miłą kobietę. Ubrana była w brązową sukienkę i brązowe buty.
-  Sylwia- wyrwała mnie z zamyślenia i wtedy podała mi dłoń
- Ewa miło mi cie poznać- i odwzajemniłam i uśmiech i podałam dłoń. Tata witał się wtedy z tym jej synem, kiedy spojrzałam w jego kierunku nie mogłam uwierzyć i jego spojrzenie też skierował w moją stronę i stał jak wryty:
- E...Ewa?- był tak samo zaszokowany jak ja
- Marek, ale numer nie spodziewałam się że to możesz być ty.
- To wy się znacie?- wtrąciła się Sylwia
- Tak, poznaliśmy się wczoraj, jak przez przypadek na nią wpadłem- wyjaśnił, ale nadal mi się przyglądał. Tata i Sylwia coś mówili ale my nie słuchaliśmy tylko patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Widziałam w nich zdziwienie i smutek? Może liczył że między nami coś będzie. No w sumie też miałam taką cichą nadzieję. Dopiero teraz zobaczyłam jak jest ubrany miał granatową koszule, spodnie czarne i trampki. Usiedliśmy przy stole, na przeciwko mnie siedział Marek. Po chwili przyszedł kelner i złożyliśmy zamówienia. Ja zamówiłam pierś z grila, pieczone ziemniaczki i surówka i sok pomarańczowy. Marek to samo tylko inne mięso. Sylwia i tata nawet nie wiem bo jakieś wymyślne dania. Atmosfera była genialna trochę się śmialiśmy, tata i Sylwia opowiedzieli jak się poznali. Ja więcej rozmawiałam z Markiem jednak z Sylwią też się starałam ponieważ, chciałam o niej dużo wiedzieć skoro ma być z moim tatą.
- Kochani my chcemy wam coś powiedzieć.- zaczął mój tata kolejną rozmowę
- No to słuchamy- powiedziałam ciekawa o co chodzi.
- Chodzi o to że Sylwia i Marek zamieszkają z nami i za dwa dni zaczną przeprowadzkę- nie mogłam uwierzyć ale cieszyłam się no bo czemu miałabym się nie cieszyć
- To wspaniale, chociaż będzie jakaś kobieta oprócz mnie- i wszyscy zaczęli się śmiać.
        Po godzinie kolejnej pogawędki zaczęliśmy się zbierać lecz nie do domu tylko tata i Sylwia na wieczorny spacer, a ja i Marek też spacer ale do mnie do domu. Śmiałam się do łez aż ludzie którzy spokojnie spacerowali patrzyli się dziwnie w naszym kierunku.
- To jak będę miał śliczną siostrę?
- A ja przystojnego brata.- podsumowałam a Marek się zaśmiał
- Jak się poznaliśmy to myślałem że z czasem może byśmy spróbowali razem ale teraz kiedy cię zobaczyłem w restauracji to wiedziałem, że to już nie będzie możliwe.- powiedział szczerze jednak był troszkę zmieszany mówiąc wprost.
- Ja też tak myślałam no ale zawsze możemy być dobrymi przyjaciółmi i przykładowym rodzeństwem.- naprawdę lubiłam Marka i wiedziałam że mogę mu zaufać. Gdy doszliśmy do domu to przegadaliśmy całą noc tata i Sylwia nie wrócili ale dzwonili że są u niej w domu. On mi opowiedział jak wyglądało jego życie i czasami naprawdę miał ciężko. Okazało się że miał jedną dziewczynę, ale ona wykorzystała go podobno do zakładu. Podobno się zaangażował i ciężko było mu się pozbierać jednak przed wyjazdem tutaj wybaczył jej. Ja jemu również opowiedziałam jak to było u mnie jednak ja chłopaka jeszcze nie miałam. Kiedy poszłam się przebrać w piżamę to Marek oglądał zdjęcia które leżały na mojej komodzie. Jak już wyszłam zaczęliśmy się przedrzeźniać i Marek zaczął mnie gilgotać a ja nie mogłam przestać się śmiać.
- Pro...proszę....proszę przestań
- A będę coś z tego miał?
- Mogę... ci... zrobić rano....śniadanie, naleśniki- i przestał co znaczyło że go przekonałam.




No i jest jak wam się podoba? Staram się stawiać przecinki. Dziękuje za wejścia i komentarz <333333. Jutro będzie kolejny. Mam nadzieje że ktoś czyta. Jeśli macie jakieś uwagi pisać śmiało. Buziaki :***

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 8

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))
_____________________________________

Wstałam dość wcześnie bo o 7 sama się sobie zdziwiłam bo przecież są wakacje no ale widocznie już więcej snu mi nie było potrzebne. Postanowiłam się wykąpać więc wzięłam sobie niebieski kostium dwuczęściowy bo przecież miałam z Asią iść na plaże i poszłam do swojej łazienki. Nalałam sobie wody i płynu o zapachu brzoskwiniowym ponieważ to mój ulubiony i zanurzyłam swoje ciało. Taka kąpiel jest mega relaksujaca od razu o żadnych problemach nie myślę tylko o takich chwilach które się nie da zapomnieć, oczywiście mówię o takich pozytywnych a jedną z nich jaka jest to zderzenie się z Markiem. No bo niby to przez przypadek ale to było takie wyjątkowe tylko dlaczego? To jego spojrzenie było inne w nich można było zobaczyć całą historię z jego życia czy to możliwe? Raczej tak no bo przecież na pewno mi się nie wydawało. Czułam że po naszej dłuższej znajomości coś może się więcej pojawić na co nie będę narzekać. Jestem ciekawa czy w ogóle jeszcze do mnie napisze czy zaproponuje spotkanie no ale napisał, że cieszy się że na mnie wpadł. A może ja mu się nie spodobałam, nie no przecież tak to by mnie minął i poszedł dalej.
Na takim właśnie myśleniu zorientowałam się że woda jest już chłodna więc postanowiłam już wyjść. Wytarłam swoje ciało i nałożyłam balsam dokładnie go rozcierając, nałożyłam kostium, roszczesałam włosy, nałożyłam delikatny makijaż i wyszłam z łazienki, podchodząc do szafy i myśląc co założyć. Postawiłam na czarne krótkie spodenki i szarą bokserkę i białe czeszki. Pogoda nam się trafiła więc trochę poleniuchujemy na słoneczku. Parę minut przed 9 zeszłam na dół i zobaczyłam mojego tatę czytającego gazetę:
- Hej Ewciu. Pamiętasz że dzisiaj idziemy na kolację?
- Tak, tak i nawet jak bym miała zapomnieć to ty mi na to nie pozwalasz bo ciągle o tym mówisz- na moje słowa się zaśmiał.
- No bo wiesz że dla mnie to ważne. Będziesz dzisiaj w domu?
- Idę z Asią i będę koło 15 w domu a co?
- Bo mam na mieście parę spraw do załatwienia, a mają przyprowadzić Olka żebyśmy się nim zajęli.
- No dobra to ja go wezmę ze sobą to zadzwoń do nich zęby mu wzięli to co potrzeba.
- Kochana jesteś- powiedział obdarzając mnie uśmiechem
- No ja to wiem- skomentowałam podążając z salonu do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie mimo że zazwyczaj to nie jadam śniadań ale tym razem miałam ochotę na jajecznice z kiełbasą i szczypiorkiem. Po zjedzeniu poszłam do swojego pokoju i wzięłam telefon na którym były 3 nieodebrane połączenia. Jedno od koleżanki a dwa od Marka. Ciekawe czego chciał. Nie byłam pewna czy oddzwonić no ale w końcu dzwonił więc czemu nie. I wybrałam jego numer po dwóch sygnałach już odebrał:
- Halo?
- Hej to ja Ewa dzwoniłeś do mnie?
- A tak bo chciałem zaproponować aby się jutro spotkać koło 17 co ty na to?
- Jasne jestem za to szczegóły omówimy później
- Okej to zadzwonie wieczorem miłego dnia
- Dzięki i wzajemnie do usłyszenia
- No pa- powiedział i rozłączył się. A ja się zastanawiałam czyżby to randka czy koleżeńskie spotkanie tego nie wiem ale wiem jedno że nie mogę się już doczekać. Wbiegł do mnie Olek i pierwsze co to spytał czy naprawdę go zabieram nad wodę.
- Tak masz dzisiaj szczęście i idziesz ze mną i Asią.- spojrzałam na zegarek gdzie widniała godzina 9.38 i zwróciłam się do siedmioletniego chłopca- mamy jeszcze godzinę i wychodzimy.
- Dobra ja idę oglądać telewizję.
- Ja zaraz do ciebie dołącze tylko spakuje potrzebne rzeczy.- Olek wyszedł a ja zrobiłam to co mówiłam. Schodząc widziałam jak właśnie tata wychodzi to pewnie idzie załatwić te swoje sprawy. A ja dosiadłam się do Olka który oglądał powtórkę jakiegoś filmu który zbytnio mnie nie ciekawił więc poszłam do kuchni napić się soku. Kiedy już się napiłam zwróciłam się do Olka jeszcze z kuchni:
- Chcesz coś do picia może sok albo cole
- Niech będzie cola- krzyknął co oznaczało że nie przyjdzie tylko muszę mu zanieść no ale ja jestem dobra i mu zaniosę.
- Tyłka ci się ruszyć nie chciało do kuchni- spytałam niby zła
- No nie bardzo- powiedział i zaczął pić a mi zachciało się śmiać i w sumie to bez powodu. Po chwili jednak ogarnęłam się:
- Młody zanieś szklankę do kuchni wyłącz telewizor i zbieraj się bo zaraz wychodzimy- jak powiedziałam tak zrobił i już wyszliśmy a ja dokładnie zakluczyłam drzwi i ruszyliśmy w kierunku biedronki. Tam czekała już Asia i we trójkę weszliśmy do sklepu kupić jakieś picie i chipsy. Zapłaciliśmy i poszliśmy w kierunku plaży bo było blisko w końcu mieszkam bardzo blisko wody. Na plaży było sporo już osób i ciągle przychodziły kolejne. Zajęliśmy odpowiednie miejsce i zdjeliśmy zbędne ciuchy. Olek od razu poszedł do wody a my siedziałyśmy na brzegu rozmawiając no i obserwując Olka bo musiałam mieć na niego oko Asia omijała tematu Kacpra co mogło znaczyć że coś wie że jakoś się musieli skontaktować i wyszło że się nie myliłam:
- Wydaje mi się że kontaktował się z tobą Kacper mam rację?
- Nie do końca bo to ja się z nim kontaktowałam- powiedziała i jej humor momentalnie się zmienił
- No ale mówiłam czekaj aż się on sam nie odezwie, no ale co mówił?
- Wiem i miałaś rację mogłam się ciebie posłuchać. A mówił no to jak się zapytałam czy nie spotkamy się dzisiaj to powiedział że nie ma go w domu że wyjechał na kilka dni.
- No ale może to prawda może naprawdę wyjechał. Nie martw się wszystko będzie dobrze- mówiłam szczerze bo widziałam że ona naprawdę go kocha tylko czy on ją też?
- Miejmy nadzieję
Wszystko dobrze było trochę się opalałyśmy bo Olek to tylko pływał no a trochę do niego dołączyłyśmy to zawsze nas chlapał. Ale kiedy zobaczyłam kto wchodzi na plaże to myślałam że krew mnie zaleje. Był to nie kto inny jak Kacper. Asia go nie widziała ale na pewno go zobaczy. No podobno nie ma go, podobno wyjechał a tu z kolegą sobie na plaże przychodzi. Jak Asia go zobaczy to się zacznie. Było mi jej naprawdę żal bo co ona może wtedy poczuć no ale muszę ją wspierać:
- Patrz tam, czy ja już źle widzę czy naprawdę to oni?
- Ale gdzie? .... O kur*a zabije gnoja no nie wierze- już widziałam w jej oczach łzy więc ja przytuliłam jednak się ogarnęła i wtedy przeszli koło nas jak gdyby nigdy nic no miałam ochotę już do nich podejść ale zatrzymała mnie Asia słowami:
- To nie ma sensu
- No ale zobacz jak cie ten debil potraktował normalnie łeb mu urwę
- Jeszcze chwilę poczekam jak nie podejdzie to wtedy to załatwie.
- Niech będzie ale nie przejmuj się widocznie nie zasługiwał na ciebie.
Po około 15 minutach Asia postanowiła do niego podejść akurat grali sobie w wodzie. Olek siedział koło mnie nie wiedział czemu Asia nie ma humoru ale nie dopytywał. W ciągu tych 15 minut naprawdę okazał się takim ch*jem że yhhh szkoda gadać flirtowal z jakimiś dziewczynami na oczach swojej dziewczyny. No po prostu brak jakiegokolwiek szacunku do dziewczyn. Kiedy Asia do niego podeszła on i tak grał nie patrząc na mnie nie słyszałam co Asiczka (tak na nią mówiłam) do niego mówiła ale wiedziałam że jak wróci to mi powie. W pewnym momencie Asia strzeliła mu z liścia i kierowała się w naszym kierunku. Nic nie mówiąc przytuliłam ją a ona zaczęła płakać po jakiś 10 minutach oderwała się ode mnie i zaczęła:
- On mnie nie kochał- mówiła wciąż łkając
- Tak mi przykro
- Nawet się nie przejął jak do niego mówiłam, a kiedy powiedziałam jak tak mógł powiedział że byłam tylko jego pocieszeniem
- Co za sku*wiel no przecież to przechodzi ludzkie pojęcie
- Wiem i dlatego nie mogę się tak dołować będzie ciężko ale muszę dać radę
- A ja ci w tym pomogę- powiedziałam i skierowałam teraz słowa do Olka
- Pójdziesz do tych chłopaków o tam- wskazałam chłopaków którzy siedzą koło jednego drzewa około 40 metrów od nas- i poprosisz o piłkę a kiedy będą się pytać dla kogo to powiesz albo wykażesz nas okej?
- Dobra to ja idę- musiałam jakoś sprawić by o tym co się stało przed chwila chociaż na jakiś czas zapomniała. I mam nadzieję że to pomoże bo wyobrażałam sobie jak ona się czuję.

No i jest wiem że nie jest idealny więc jeśli macie jakies uwagi to śmiało nie krępujcie się. Mam nadzieję że choć trochę wam się podoba. Następny będzie jutro obiecuje. Dziękuje za komentarze bo to serio motywuje do dalszego pisania no i za tyle wejść jesteście kochani <3333