sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 12

Jeśli już czytasz nie zaszkodzi ci skomentować bo dla ciebie to chwila a dla mnie informacja że ktoś to czyta i że mam dalej pisać. Możecie też anonimowo jeśli ktoś nie ma konta więc będę wdzięczna. A linki zostawcie w zakładce SPAM :))

________________________________________



Wstałam o 9 ale tylko dlatego, że mamy iść nad wodę. Pierwsze co zeszłam na dół na śniadanie, które już czekało na mnie i Marka, ale jego jeszcze nie było w kuchni. Piękny zapach jajecznicy roznosił się po całej kuchni. Podeszłam do blatu, aby nalać sobie soku, bo jakoś nie mam ochoty na herbatę. Jest zbyt gorąco. Usiadłam na jednym z miejsc przy stole i zaczęłam konsumować śniadanko. Gdy już prawie skończyłam, do kuchni wszedł jeszcze zaspany Marek. Śmieszny widok, do którego jeszcze się nie przyzwyczaiłam. No bo wcześniej nie paradował po moim domu chłopak w bokserkach, ale czas się przyzwyczaić.
- Cześć, przygotowałaś mi śniadanie?- pytał spoglądając na drugi talerz z jajecznicą
- Yyy.. nie jak przyszłam już było gotowe to pewnie twoja mama zrobiła
- No tak możliwe. A nie wiesz gdzie ona jest?
- Nie jeszcze jej nie widziałam dzisiaj. Pamiętaj że o 10.45 wychodzimy.
- Wiem pamiętam.- Przy czym zaczął jeść, a ja swój talerz i szklankę włożyłam do zmywarki. Miałam już iść na górę, jednak zatrzymał mnie głos chłopaka. Więc się odwróciłam
- Nalejesz mi soczku? Prooooszę- przy tym tak słodko się  uśmiechnął
- A to tyłka ruszyć nie możesz. I nie strzelaj takich min bo  na mnie to nie działa.- i poszłam, niech nie myśli że ja to jakaś służąca i będę mu wszystko podawać. Było dzisiaj naprawdę gorąco, wiec postanowiłam wziąć zimny prysznic. Naszykowałam biało-czarny kostium, szare szorty we wzorki, białą bluzkę z czarnymi rękawkami w paski, czarne sandałki i większą różową torbę. Weszłam do łazienki wzięłam prysznic jednak nie myłam włosów. Umyję jak wrócimy z plaży. Po osuszeniu ciała i nałożeniu balsamu, ubrałam przygotowany kostium i ciuchy. Następnie związałam włosy w koka. Nie malowałam się bo nie było sensu. Wyszłam z łazienki i spojrzałam w stronę łóżka, na którym siedział Ciapek. No tak nie był na spacerze- pomyślałam. Podeszłam do niego, pogłaskałam i zapytałam:
- Idziesz z nami nad wodę?- na co ten tylko po merdał ogonem na znak radości.
    Była już 10.30 zeszłam na dół. Myślałam, że Marek już czeka. Jednak jego jeszcze nie było
- Marek, rusz dupę za chwilę wychodzimy.
- Zaraz, przecież jeszcze nie wyszłaś, beze mnie i tak byś nie wyszła- stwierdził na co tylko westchnęłam. Ciapkowi zapięłam smycz do obroży, też był gotowy tylko tamten się wlecze bo jeszcze zapomniał okularów i musiał wrócić. W końcu zjawił się i mogliśmy wyjść. Nikogo nie było w domu, więc drzwi zamknęliśmy na klucz. Doszliśmy jak zwykle pod  biedronkę bo tam zazwyczaj się spotykamy. Asia na nas czekała. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek, a Marek podał jej rękę. Weszliśmy jeszcze do biedronki, a następnie w kierunku plaży. Koniecznie trzeba się będzie nasmarować kremem aby się nie spalić bo słońce dzisiaj nieźle daje. Na plaży było bardzo dużo ludzi, praktycznie cała była zajęta. Jednak znaleźliśmy trochę miejsca aby rozłożyć ręczniki, nawet blisko wody. 
- Idziecie do wody?- zapytał mój "braciszek" kiedy już pozbyliśmy się zbędnych ubrań.
- Ja idę- powiedziałam i wstałam, a za mną to samo zrobiła Asia, Ciapek poleciał za nami lecz nie wszedł do wody.
   W wodzie byliśmy około pół godziny, chłapaliśmy się, Marek wrzucał nas do wody. Jednym słowem jak dzieci. My nie zwracaliśmy uwagi, gdy ktoś krzywo na nas patrzył. Przecież każdy może się trochę powygłupiać. Położyłam się na swoim ręczniku, Asia poszła do baru, który był obok zapytać czy mają serwetki. Nikt z nas nie miał chusteczek. Za to Marek poszedł oddzwonić bo ktoś do niego dzwonił. Kiedy tak leżałam sama, przyglądałam się chłopakom, którzy grali w siatkę w kółku. Było ich pięciu. Gra szła im nawet w miarę. Dwóch było dość przystojnych. Stop. Przecież nie miałam na siłę rozglądać się za osobnikami z płci przeciwnej. Wróciła Asia w ręce trzymając serwetki. Czyli udało jej się zdobyć pewnie podziałał jej urok osobisty. Też się dziwiłam, że taka ładna dziewczyna jak ona jest sama. Jak to jest? Położyłam się na brzuchu i zaczęłam swoje opalanie. Słyszałam jak Marek dołączył i coś mówił lecz ja się nie przysłuchiwałam. Poczułam jak mnie lekko pieką plecy. Prawdopodobnie usnęłam, a oni mnie nie obudzili. Czułam jak mam czerwone plecy, bo nawet nie mogłam się na nich położyć. Obydwoje zamiast mi współczuć to się ze mnie śmiali. Niedobrzy są, źli ludzie. Tylko pocieszał mnie mój piesek. Kiedy tak ubolewałam zorientowałam się, że Marek już się ubiera.
- Co ty robisz?- trochę dziwne pytanie, ale jakoś przeżyje to
- Nie widzisz? Ubieram się- No tak głupie pytanie, głupia odpowiedź.
-No tak widzę ale czemu?
- Mówiłem wcześniej mogłaś słuchać. Umówiłem się z kolegą.
- Ty tu masz już jakiś kolegów? Zresztą nie ważne, To nareczka. O weź już ze sobą Ciapka.
- Popatrz że mam. Okej Ciapek chodź. To paa. Teraz musisz sobie przód tak samo opalić-wystawił w moją stronę język, a Asi podał rękę.  Poszedł, zostałam teraz tylko z moją przyjaciółką. Asia przeglądała coś w telefonie, a ja postanowiłam wejść do wody ochłodzić się. Plecy bolały mnie strasznie. Po chwile zorientowałam się, że Asiczka idzie koło mnie i w pewnym momencie jakiś chłopak ja pochlapał specjalnie. To był jeden z tej piątki co grała w piłkę. Właśnie wchodzili do wody. Jeden na mnie spojrzał i z resztą popłynął na drugą stronę rzeki aby poskakać. Ja z Asią też stwierdziłyśmy, że czas wracać do domu. Kiedy już sie ubierałyśmy spojrzałam w stronę tych chłopaków, którzy skakali tam na skoczni. Teraz to raczej nie skakali tylko patrzyli na nas, chwile później płynęli na nasz brzeg. Stanęli przy swoich ręcznikach. My tylko przyglądałyśmy się jak jakieś idiotki. Oni zaczęli się wycierać, a ja skierowałam słowa do Asi
- Oni już też idą akurat jak my?
- Też się zastanawiam.- Byłyśmy już ubrane tylko jeszcze schować ręcznik i mogłyśmy iść. I właśnie wtedy spojrzałam na nich i szybko do mojej towarzyszki powiedziałam
- Rany oni tu idą. -Asia szybko spojrzała, ale nie zdążyła nic powiedzieć bo już byli koło nas.
- Już idziecie?- zapytał jeden z nich. Był jednym z najładniejszych. Kiedy się przedstawił okazało się że ma na imię Krzysiek. Drugi też był przystojny i miał na imię Sebastian. Reszta to Patryk, Maciek, Szymon. Przywitałyśmy się z każdym i Aśka się odezwała.
- Tak niestety, a wszystko przez nią bo się za bardzo spaliła- wszyscy się zaśmiali, a ja czułam że jestem cała czerwona. 
- Może podacie swoje numery gadu?- zapytał o ile się nie mylę Patryk.
- Ja nie pamiętam, ale jutro też będziemy.
- Okej, to nie zatrzymujemy was. Do jutra- Odparł ten co mi się cały czas przyglądał Sebstian. To właśnie ten co wcześniej się na mnie patrzył. Odeszłyśmy, byłyśmy już kilka metrów, obejrzałam się za siebie a za nami biegło dwóch z nas. Krzysiek i Maciek. 
- To może dacie nam numery? - odezwał się Krzysiek jak już do nas doszli. Podałyśmy i już skierowałyśmy nogi do mnie do domu, bo Asi nie chciało się samej siedzieć w domu. Zastanawiałam się jak to będzie jak jutro tam pójdziemy. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, a z drugiej miałam stresa co o mnie sobie pomyślą. Aśka gadała cały czas na ich temat ale nie wsłuchiwałam się co mówi. Usłyszałam tylko że podoba jej się Krzysiek. Właśnie on i Sebastian byli najprzystojniejsi z całej piątki. Krzysiek miał włosy dłuższe w kolorze hmm... biszkoptowym. Jasne że farbowane. Był wyższy od nas miał z 180. Strzelam też że miał fajny styl ubierania. Charakteru nie mogę oceniać bo go nie znam. Za to Seba ma włosy trochę krótsze od Krzyśka, które stawia sobie do góry. Wzrostowo też tak jak ten pierwszy. Myślę, że są od nas starsi o rok, dwa. Ale co to jest. Ten Sebastian mi się podobał, tylko ciekawe czy ja jemu również.
    Dotarłyśmy do domu byłam jakoś zmęczona. Poinformowałam Asię, że idę wziąć prysznic i też tak zrobiłam. Najpierw naszykowałam czystą bieliznę i odpowiednie ciuchy. Asia w tym czasie włączyła sobie laptopa i coś tam robił. Po prysznicu wytarłam ciało nałożyłam bieliznę i spodenki, wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki trzymając w rękach koszulkę i balsam po opalaniu. 
- Posmarujesz mi plecy- zrobiłam proszące oczka tak że nie odmówiła. Kiedy już do końca byłam ogarnięta zaproponowałam mojej przyjaciółce, żeby się wykąpała jednak powiedziała że zaraz idzie. Chwilę pogadałyśmy i przerwał nam dźwięk przychodzących smsów. Okazało się że są identyczne co wywołało u nas atak śmiechu. A brzmiał: " Hej z tej strony Patryk. Ten z plaży pamiętasz? Podasz mi swój numer gadu?" Zdecydowałyśmy odpisać to samo tylko zmieniając numery gg. Wysłałyśmy je w tym samym momencie, a treść wyglądała " Jak mogła bym nie pamiętać. Przecież to było z 2 godziny temu. Jasne trzymaj (tu podany została numer). Miłego dnia przystojniaku :* ". Mimo że nie był on zbyt przystojny tak postanowiłam napisać. Byłam ciekawa co o nas myślą. Bo przecież myślenie chłopaków jest jakieś inne- dziwne. Może zacznie się teraz jakaś przygoda mimo, że już nie długo szkoła. Właśnie szkoła yhh.. ostatnia klasa gimnazjum. Egzamin zbliża się wielkimi krokami, do tego wybór dobrej szkoły, odpowiedniej dla mnie. To będzie takie ciężkie do wybrania. Mimo, że mówię ciągle że zostało dużo czasu to nim się nie obejrzę będę musiała zdecydować. Nie chce później żałować że wybrałam źle. Sama do końca nie wiem co chciała bym robić, do jakiej szkoły iść, na jaki profil. Asia poszła jakieś 15 minut temu, a ja siedzę i zastanawiam się jak głupia, co chyba nie wychodzi mi na dobre.
        Do pokoju wszedł Marek aby zawołać mnie na kolację. Jej nawet nie spodziewałam że mogło tak szybko zlecieć jak Asia poszła była 17 a teraz jest 19.17. Wstałam i ruszyłam za nim do kuchni. 
- Dzień dobry wszystkim i smacznego.
- Dziękujemy, siadaj i jedz- odparła Sylwia. Na kolację zrobiła zapiekankę z serem i makaronem. Była bardzo dobra. Zjadłam wszystko co miałam, podziękowałam i poszłam do korytarza wołając mojego yorka, który nim się obejrzałam był już przy mnie. 
Wyszłam i szliśmy tak powoli. Pogoda już trochę była lepsza, nie było tak gorąco, upalnie. Ale troszkę jeszcze duszno było. Doszliśmy do parku w którym nie było nikogo. Panowała cisza, więc puściłam Ciapka aby trochę pobiegał. Czułam że ktoś za mną, niestety coś mi mówiło, żeby się nie odwracać. A może po prostu się bałam. Jednak zebrałam odwagę w sobie i powoli zaczęłam się odwracać jednak do końca nie miałam takiej możliwości. Poczułam jak ten ktoś łapie mnie mocno w tali, a drugą ręką zakrywa usta. Tą jedną ręką zaczął mnie obmacywać, już wiedziałam do czego to prowadzi. Zaczęłam piszczeć jednak to było ciężkie. Posadził mnie na ławce i usiadł na mnie. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. 
- Ej zostaw ją- te słowa były dla mnie wybawieniem od tego do czego prawie doszło. Jakiś chłopak podbiegł do nas i podniósł go ze mnie po czym jego pięść obiła się o jego twarz. Ten co chciał mnie skrzywdzić odszedł. Ja siedziałam skulona na ławce i wtedy podszedł on
- Nic ci nie jest?- podniosłam głowę z kolan i nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam- Ewa? Ciiii nie płacz. - Poczułam jak Sebastian bo to był on przytula mnie. Ja się w niego mocno wtuliłam.
- On.... on chciał- lecz nie mogłam skończyć tego bo znowu wybuchłam płaczem.
- Wiem, ciii nie płacz, na szczęście do niczego nie doszło.
- Gdyby nie ty.... dziękuje.- powiedziałam. Nie wiem ile tak przesiedzieliśmy.Już się w miarę uspokoiłam, jednak nadal byłam roztrzęsiona. W końcu sobie przypomniałam że przyszłam tu z Ciapkiem zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było.
- Przyszłam tu z psem... yorkiem.Widziałeś go gdzieś?- znowu miałam łzy w oczach.
- O niego ci chodzi?- zapytał i wskazał na psa który siedział na ławce obok niego. Ja nie zastanawiając się znowu go przytuliłam- Domyśliłem się że on jest twój.
- Dziękuje, naprawdę z całego serca. Pewnie się spieszysz a ja cię na tyle zatrzymałam.
- Nigdzie się nie spieszę byłem po prostu się przejść.- odparł byłam mu wdzięczna jak nigdy nikomu innemu.- Chodź odprowadzę cię do domu.- wstał i wziął na ręce Ciapka. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Wracaliśmy w totalnej ciszy, która była mi potrzebna. Gdy zatrzymaliśmy się pod domem, pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoim kierunku. Było mi niedobrze gdy pomyślałam co mogło się w tym parku zdarzyć. W domu byłam po 21. Bez żadnych rozmów, poszłam do pokoju i od razu poszłam spać.




Jest po ciężkich trudach ale jest. Dzisiaj nie miałam weny. Było mi tak ciężko pisać i pewnie jest nudny, ale tak długo go pisałam z przerwami. Jednak mam nadzieję że go docenicie. Nie zawsze mam pomysly. Mimo że nie miałam pomysłów obiecałam, że będzie to słowa starałam sie dotrzymać. Dziekuje za wszystkie komentarze i wejścia jesteście kochani <33333

18 komentarzy:

  1. Brak weny to chyba najgorsze co może być dla pisarza ;c
    Ja póki co mam dosyć dużo, wiec życzę ci tego samego! :) Rozdział świetny jak zawsze :D
    Zapraszam do mnie na nowy http://please-niall-horan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeejku świetne *o* Będę tu często zaglądać i zapraszam do mnie :)
    crazy--dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :D Gdzie akapity? :P Ja też ostatnio nie mam wgl weny! -,-'

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne :* Bardzo mi się spodobało. : ) Muszę jeszcze tu kiedyś wpaść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe opowiadanie :D Czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ciekawa co będzie dalej :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe opowiadanie czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne ! Ciekawie się czyta. Czekam na kolejny. Życzę weny ;3
    http://magiczne-literki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe.. czekam na kolejne rozdziały. " Marek, rusz dupę za chwilę wychodzimy."

    OdpowiedzUsuń
  10. coraz ciekawiej się zapowiada :) czekam na kolejne posty!

    obserwujemy? zacznij, odwdzięczę się :) Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Brak pomysłów?! Jasne... Wena Cię nie opuszcza :) Przynajmniej tego nie widać :) Czekam na ciąg dalszy ale jak dla mnie to nie musisz się spieszyć :) Nie chcę żeby to było pośmiertne wydanie :) <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz booskiego bloga :)
    Piszesz niesamowicie..
    Skąd te pomysły ??
    BOMBA
    kolorowy-kwiatuszek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Szczegóły na mojej stronie:
    http://cosmetic-is-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. super! brak weny?! jasneeee... czekam na cd hmmmm Sebastian uratowal Ewe mrrr ciekawie sie zapowiada Biedna Ewa takie cos sie jej przytrafilo bedzie miala traume do konca zycia biedna
    czekam na nexta
    ~Doma

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajny rozdział :)
    Ciekawie piszesz, nie nudzisz czytelnika, błędów nie zauważyłem, a nawet jeśli są to każdemu się zdarza, nikt nie jest idealny...
    Życzę WENY :*
    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski rozdział :)

    Bardzo podoba mi się Twój blog:).Masz może ochotę na wspólną obserwacje?

    OdpowiedzUsuń